Brytyjskie media mówią dziś o wydarzeniu w Dimapur w Nagalandzie (kraj nagości?) na wschodzie Indii.
Tysiące wkurzonych ludzi wbiło się tam do więzienia, wyciągnęło z niego faceta, przywiązali go do motocykla i ciągnęli 4 mile, żeby go powiesić publicznie w centrum miasta. Niestety impreza się nie do końca udała, bo po drodze obrzucali go kamieniami i maltretowali tak bardzo, że umarł zanim dojechał.
Aha, facet ten był gwałcicielem. Taki detal.
Na pewno wielu zwolenników KorRelizmu (ideologiczne przeciwieństwo SocRealizmu) jest zachwyconych, że sprawiedliwości stało się zadość. Bo czy i Biblia nie każe karać gwałciciela śmiercią?
Na zdjęciach, które widziałem większość uczestników linczu też była zachwycona. Uśmiechy na twarzach, wesołe okrzyki, co drugi kręci pamiątkowy filmik komórką. Aż dziw, że dzieci nie przyprowadzili, żeby też się trochę pobawiły. Ale widać to nie święto rodzinne.
I aczkolwiek zgadzam się z Biblią, że gwałciciel zasługuje na śmierć, to zwracam uwagę na to, że księga ta nie każe wyciągać oskarżonego z więzienia, rozbierać do naga i torturować. I nie każe się przy tym uśmiechać.
Nie, ja nie widzę w tym sprawiedliwości. Nie wierzę, że ten, któremu chodzi o sprawiedliwość, może mieć uśmiech zadowolenia na twarzy na widok tłumu ludzi męczących człowieka.
Ten, kto zabija gwałciciela dlatego, że to sprawiedliwe, ten robi to, bo musi. Bo tak trzeba. Ale nie śmieje się przy tym, tylko płacze. Bo do jednej tragedii dokłada kolejną.
Granica między sadystyczną żądzą zemsty a prawym żądaniem sprawiedliwości objawia się na naszej twarzy.
Zastanawiam się czy Jezus podobnie wyglądał w ostatnich godzinach życia. Też był gwałcicielem. I mordercą. I oszustem, i zdradzał żonę i kradł. Był uosobieniem każdego przestępstwa, które ludzi popełniają.
I tak sobie myślę, że ci, którym tak radośnie na sercu na myśl o wieszaniu tych, co sobie na to zasłużyli, mieliby pewnie tą samą radość na twarzy idąc krzyżować Jezusa.
Cieszę się, że to nie ja jestem tym, którego się wiesza. Ciesze się, że to nie ja muszę wydawać wyrok.
Ale najbardziej się cieszę z tego, że nie jestem w tym w tłumie który się cieszy, rzuca kamieniami i nagrywa wszystko komórką.
Bo pierwszy dostał na co zasłużył. Drugi robi to co musi. Ale jakie znaleźć usprawiedliwienie zachowania ludzi w tłumie?
Ja nie potrafię znaleźć żadnego.