Dwa dni temu odbyła się w Częstochowie „Wielka Pokuta„.
Która mnie naprawdę wkurwiła.
A ja rzadko kiedy używam tak dosadnych słów. Ale żadne inne nie odda wiernie mojego szoku, irytacji i złości na to, jakie treści i w jakiej formie były udziałem 100 tysięcy ludzi.
Wystarczającym powodem do irytacji jest fakt, że telewizja TVP Info przez 2 godziny transmitowała ten żenujący festiwal zabobonów poprzebierany w chrześcijaństwo. TVP Info za nowego reżimu łamie raz po raz zasady swojej własnej misji. Nie ma żadnej bezstronności. Nie ma żadnego pluralizmu. Nie ma obiektywnego dystansu. Jest propaganda.
W tym kraju od lat notorycznie lekceważy się punkt 25 Konstytucji. Może się niektórzy przyzwyczaili, ale mnie to zaczyna już naprawdę wkurwiać. A jeżeli mnie, to znaczy, że pewnie już z połowa kraju tak się czuje. Nie bez powodu Konstytucja w myśl zasady rozdziału kościoła od państwa nakazuje instytucjom publicznym bezstronność w tych sprawach.
Art 25 punkt 1 mówi tak: „władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym„.
Takie transmisje, bez zachowania choćby pozorów dystansu instytucji państwowej do spraw religijnych, są oczywistym dowodem na to, że TVP nie zachowuje żadnej bezstronności. Nawet nie próbuje. Nawet nie udaje, że próbuje. TVP zajmuje się promocja Kościoła. Zgodnie z misją Kościoła, ale wbrew misji telewizji publicznej.
I żeby było jasne: byłbym dokładnie tak samo zirytowany, gdyby to była dwugodzinna transmisja spotkania Kościoła Baptystów, podczas której krytykuje się bałwochwalczy kult maryjny, transmisja czarnej mszy promującej satanizm albo zjazdu ateistów pod hasłem „mamy Boga głęboko”.
Wszystko mi jedno. Telewizja publiczna ma zachować dystans i bezstronność. I trzymać się z daleka od wszystkiego co promuje tą czy inną religię.
Ale to już nawet nie o to chodzi.
To, co mnie ponadnormatywnie wkurwia to fakt, że to zebranie magików, na którym rzucało się zaklęcia, deklamowało jakieś rytualne inwokacje do bóstw i bytów pozaziemskich, uprawiało dziwaczne obrzędy wyciągnięte żywcem z pogańskich praktyk, nazywa się głośno chrześcijaństwem!
Od 20 lat czytam Biblię, od 10 uczę o Biblii i trudno mi sobie wyobrazić coś, co by mniej przypominało chrześcijaństwo niż widok pogańskich kapłanów (w chrześcijaństwie nie ma kapłanów) rzucających na kraj zaklęcia (w chrześcijaństwie nie ma zaklęć) i oddających zmarłym ludziom boską cześć (w chrześcijaństwie jest tylko jeden Bóg).
Uprawianie zabobonnej, magicznej wiary w tej formie to zwyczajne pogaństwo poubierane tylko w terminologię z chrześcijaństwa. Ale gdyby tylko podmienić „Bóg” na „Światowid”, „Maryja” na „Królowa Niebios”, a „święci” na „duchy przodków” zobaczylibyśmy czysto pogański rytuał, jeden z tych, za który Bóg z Biblii skazywał na potępienie całe narody.
Wzywanie do modlitwy do dzieci nienarodzonych, niczym do jakichś dobrych skrzatów leśnych? Dyżury modlitewne, niczym produkowanie many w grze RPG? Egzorcyzmowanie Polski krzyżem i kropidłem?
A w której to Biblii takie rzeczy można znaleźć? I gdzie to Jezus kazał się takimi obrzędami zajmować? W jaki sposób od „kochajcie się nawzajem” można przejść do „produkujcie manę, proście o pomoc dobre duszki i wyrzucajcie z siebie złą aurę”?
Z punktu widzenia Boga opisanego z Biblii trudno o coś bardziej drażniącego niż o takie nocne czarodziejstwo. Jak można liczyć na jego przychylność kiedy proste, trzeźwe przesłanie Biblii, tak przyjazne rozumowi i wolności, zamienia się na czarodziejskie wizje, odczyniania wodą święconą, na kadzidła i zaklęcia? Kiedy prosi się Boga o łaskawość demonstracyjnie pokazując jak bardzo mamy w dupie wszystko co on sam kazał robić i to jak on chciał żebyśmy myśleli?
I ja, od tylu lat próbując przywrócić to pierwsze, biblijne rozumienie chrześcijaństwa, muszę teraz patrzeć na to, jak kościół wspomagany przez państwo uprawia uwspółcześnione szamaństwo, pełne magii, rytuałów, zaklęć, zabobonów a na dokładkę jeszcze bałwochwalstwa.
I jak ktokolwiek teraz ma wpaść na pomysł, że koncepcją chrześcijaństwa z Biblii jest przede wszystkim wolność? Wolność, którą daje szukanie indywidualnej relacji z Jezusem?
Teraz, po transmisji „Wielkiej Pokuty” w TVP Info, jedyne co się człowiekowi skojarzy z Biblią i Bogiem to wizja kapłana-szamana uprawiającego swoje czary, który ma przerażająco dużą władzę nad umysłami ludzi o umysłach ciemnych, niewykształconych fanatyków ze średniowiecza, utrzymywanych w ślepym posłuszeństwie mieszanką różnych odmian strachu, i bezrefleksyjnego przywiązania do tradycji.
To nie jest nawet jakaś wiejsko-tradycyjna odmiana chrześcijaństwa. Bo wiem, że i prości ludzie są na świecie i oni mają prawo rozumieć trudne sprawy po swojemu. Ale to w ogóle nie jest chrześcijaństwo.
To jest festiwal czarów na łysej górze.
Za duży już jest rozmiar tego obłąkanego szaleństwa, i za bardzo pomylone są te magiczne koncepcje, żeby zignorować, siedzieć cicho i robić swoje. Za dużo tego jest, i za bardzo koszmarne. Za bardzo szokujące, żeby ktoś, kto zna Biblię, Boga i Jezusa z tej Biblii, się po prostu nie wkurwił.
Że takie coś bezczelnie nazywa się chrześcijaństwem.
Jeżeli też cię to wkurwia – albo przeciwnie, uważasz, że przesadzam, przyjdź pogadać. Audycja na żywo na www.enklawa.net zaczyna się o 21:00.