Dziś w Londynie kolejny niedoszły terrorysta wywołał atak paniki. Co zrobił tym razem?
Czytał głośno Biblię.
Kiedy przeczytał, że istnieje coś takiego jak śmierć i że śmierć nie jest końcem, tak się tym przestraszyli, że zatrzymali pociąg i uciekli. Przyszła policja. Przesłuchali terrorystę chcąc się wiedzieć czym tych ludzi zastraszył i jakimi przykrościami im groził. Dowiedzieli się, że nie groził niczym poza tym, co ostatecznie grozi każdemu.
Prędzej bym się spodziewał, że słowa o tym, że po śmierci coś jest, zostaną uznane za uspokajające. Nie zostały. Myślę, że gdyby dla odmiany ten facet powiedział, że po śmierci nic nie ma, to nic by to nie zmieniło. Ludzie uciekli by w tak samo przerażeni.
Po prostu współczesny człowiek na samą myśl, że istnieje coś takiego jak śmierć, dostaje ataku paniki.
Co świadczy o tym jak niedorzeczna jest współczesna kultura europejska.
Nawet bardzo prymitywne kultury uważały za swoją podstawową rolę udzielenie odpowiedzi na to najbardziej fundamentalne pytanie ludzkości: co jest po śmierci. W jednych kulturach odpowiedź dawała religia. W innych przeżycia duchowe. Znajdowali ją w kontakcie z naturą. W tradycji. W ideologii.
Dziś żyjemy w kulturze, która nie tylko nie udziela żadnej odpowiedzi, ale dostaje paniki, kiedy ktoś w ogóle zadaje pytanie.
Jedyne, na czym koncentruje się współczesny przedstawiciel Europy, to bieżąca konsumcja. Strach przed tym, że kiedyś żarcie w chlewie się skończy wzbudza śmiertelny strach. Więc trzeba szybciej i głośniej żreć, żeby zapomnieć o tej potworności. Celem, jaki kładzie przed nami współczesna kultura europejska, to zagłuszenie wszystkich problemów, wątpliwości, pytań za pomocą kupowania.
Wcześniejsze kultury udzielały odpowiedzi. Raz lepszych, raz gorszych. Ale dzisiejsza po prostu je zagłusza.
Osobiście uważam, że jest to wyjątkowo marna kultura, wyjątkowo prymitywna, nieatrakcyjna, tchórzliwa, słaba, nie zaspokajająca żadnych istotnych potrzeb człowieka.
Jest żałosna.
Jak ją szlag trafi, nie będę po niej płakał.