Jurek Owsiak złamał art. 141 kodeksu wykroczeń i dostał zasłużoną karę.
Sto złotych.
Pod art. 141 k.w. podpada praktycznie każdy, bo mówi on o używaniu publicznie słów wulgarnych. W Polsce jest zabronione mówić „k***a”. Patrząc na to, że jest to najbardziej znane polskie słowo na świecie i szerzy świadomość istnienia takiego kraju jak Polska, powinno się właściwie dawać za to nagrodę. No ale jest kara, co zrobić.
Jurek powiedział po koncercie, że „p*** polityków” i zachęcił ich, żeby „mieli k*** serce do ludzi”.
Hej, ja mam zawsze k*** serce do ludzi. Ale nawet ja mam wątpliwości czy namawianie polityków, żeby mieli serce do ludzi, nie powinno podlegać karze. Spodziewanie się takich rzeczy po politykach stawia ich w dobrym świetle i może być społecznie szkodliwe. Jeszcze ludzie uwierzą i co? I tak już za bardzo wierzą.
W związku z tym, że sąd odkopał już ten zabytkowy art 141, sugeruję żeby teraz zacząć go używać powszechnie jako coś w rodzaju formy podatków i zgłosić do organów ścigania wszystkie przypadki publicznych bluzgów. I po 50zł za bluzga.
Sam YouTube by wystarczył, żeby sfinansować 500 plus.
Zamiast zarabiać na mandatach za przekraczanie prędkości, władze mogą trzepać grubą kasiorę na „k***wach”. Bo samochód mają nieliczni, a na ulicach klnie każdy.
Byłoby to zdecydowanie bardziej sprawiedliwe społecznie. Zamiast, żeby pracoholicy utrzymywali buraków, buraki utrzymywałyby pracoholików.
Możemy się spodziewać, że wrótce na to wpadną, bo nie ma w Polsce takiego absurdu, który by się nie stał rzeczywistością. Zamiast kamer na drogach, będą mikrofony na chodnikach. Automatyczne oprogramowanie wykryje każdą „k***wę”, „p***dę” i „ch*a”. Skojarzy bluzga z oskarżonym i wystawi mandat.
I w ten sposób art 141 uratuje Polskę przed bankructwem.
Tak będzie. Jakem baron.