Nie twój telewizor

2018-03-20Blog3533

Powszechny argument nacjonalistów w Polsce, brzmi: to mój kraj, moja ziemia, mój dom, więc niech obcy mi nie narzuca swoich zasad!

Ależ człowieku! Co ty wygadujesz?

Terytorium państwa to nie żadna „twoja ziemia”. Ulica miasta to nie żaden „twój dom”. Prawa obowiązujące na terytorium RP nie ty wymyśliłeś i nie ty je egzekwujesz. Więc skąd to ciągłe „moje” i „nasze” w co drugim zdaniu?

Czy możesz pokazać akt własności do rynku w Krakowie?

Nieprawdopodobna agresja stoi za takim zawłaszczaniem sobie posiadania czegoś, czego się faktycznie nie posiada. Bo rości sobie człowiek prawo do wymuszania czegoś na innych na mocy własności, tak jakby był w swoim domu. Przy czym to „inni” też się rozumie jak się komu podoba.

A bądźże panem w swoim domu! Zresztą i tak kto by chciał rasistę odwiedzać? Ale czemu na ulicy?

Prawda jest dużo mniej romantyczna: wszyscy mieszkając w kraju znosimy przemoc państwa. Jeżeli państwo mi każe świętować Boże Ciało to czym się różni taka przemoc od sytuacji, kiedy mi każe świętować Ramadan? Tak czy siak nikt mnie o zdanie nie pyta. Jedyna różnica między jedną religią a drugą jest taka, że jedni mają większą siłę i wpływy niż inni. I tylko z tego wynika fakt, że ten kto akurat świętuje Boże Ciało mówić „państwo to ja” i traktuje kogoś kto chce świętować Ramadan jako agresora.

No pewnie, że to agresor, skoro telewizor jest jeden, pilot jest jeden, a oglądać muszą wszyscy.

Bo w rozumieniu nacjonalistów życie społeczne w kraju polega na wyrywaniu sobie z rąk pilota.

Kto więc głośniej krzyknie „to mój pilot” i przekona siebie, że to nie bezczelna siła, tylko racja moralna, ten złapie pilota, włączy co chce i będzie się czuł „u siebie”.

Problem jest taki, że nie wszyscy chcą oglądać to samo.

Ten kraj miał od setek lat problemy ze zrozumieniem niebezpieczeństwa takiej koncepcji. Ale nikt się tym nie przejmował, że inni może coś oglądać coś innego, dopóki ci inni siedzieli spokojnie i oglądali to, co im Polacy wybrali. Litwini, Żydzi, Ukraińcy, kobiety, chłopi – wszyscy to musieli znosić. Jedni się poddali przemocy, inni nie. I stąd powstania, i konfederacje, i bunty, i komunizm, i emigracja.

Ale narodowcy – władcy pilota – widzą to inaczej: Ukraińcy w XVII wieku buntowali się zupełnie nie wiadomo dlaczego. Bez powodu. Chłopi garnęli się do komunizmu, bo to głupie chamy, a przecież tak im było dobrze w folwarku u pana. Kobiety się buntują dopiero teraz, i oczywiście dlatego, że je Zachód ogłupił, bo każdy Polak wie, że robienie zupy dla męża i robienie za niego wszystkiego to naturalne marzenie każdej Polki. A młodzież się buntuje przeciwko katolickiej religijności uciekając w ateizm, bo im Szatan stworzył internet, a przecież polscy księża są otwarci i pomocni niczym sam Jezus.

Jedynym powodem tego, że przedsiębiorcy się nie buntują przeciwko oglądaniu jedynie słusznego programu narodu, jest właśnie fakt, że są beznadziejnie uzależnieni od swojego własnego nacjonalizmu – inaczej dawno by dali nogę gdzieś, gdzie prześladowanie pracodawcy nie jest wbudowane w Wielką i Jedynie Słuszną Narrację Narodową.

Przedziwny polski paradoks: złota wolność dla jednych musi być połączona z narzucaniem innym własnej woli siłą. A za tym wszystkim zawsze to samo uzasadnienie moralne: że to NASZ kraj.

Oto miliony uwierzyły w absurdalną koncepcję, że faktycznie to ICH kraj. Że ulice, parki, lasy, góry i morze mają na własność. I w związku z tym ryby mają obowiązek mówić po polsku, a drzewa śpiewać Bogurodzicę. A kiedy przyjdzie Niemiec (strasznie trudno przekonać nacjonalistę, że Niemcy nie mają na to najmniejszej ochoty) polskie bociany będą ich gryźć w dupę z miłości do Ojczyzny.

Bo jeden jest właściwy program, jeden pilot i jeden telewizor. A ci którzy chcą oglądać to innego to zdrajcy, agenci, terroryści. Albo, jeżeli akurat kogoś się lubi albo oskarżanie go byłoby zbyt absurdalne, to nieświadomi, zmanipulowani biedacy.

Zostaw tego bociana w spokoju, bo nie twój. Nie przypieprzaj się na ulicy, że ktoś mówi po niemiecku, bo to nie twoja ulica. Polski to nie twój język, bo nie ty go napisałeś i nie masz do niego praw autorskich.

I have every right to write in any language I want and be no less Polish citizen than you. So do you.

A jeżeli uważasz, że masz to, czego nie masz i jeżeli tak się zachowujesz, jakbyś to miał, to podziwiam twój upór, ale jesteś durniem. I bądź sobie kim chcesz, to nie moja ulica, żebym ci miał prawo kazać być głupim albo mądrym.

Ale na „tu jest Polska i wszyscy mamy oglądać tylko jeden program” odpowiem zawsze. Bo takie są czasy, że milczenie jest zgodą na zło a bierność pochwalaniem krzywdy.

Więc miej swoje poglądy, głupie czy mądre. Ale nie masz prawa – ani moralnego ani, póki ci, państwowego – być bandytą i prześladować ludzi, którzy mają ochotę oglądać w tym polskim telewizorze co innego niż ty twierdzisz, że muszą.

To nie twój telewizor.

Podziel się z głupim światem