Dowiedziałem się, że od listopada polskie paszporty prezentują twarz niewolnika – to jest, chciałem powiedzieć: obywatela, otoczoną obwódką z napisem:
„Bóg, honor, ojczyzna”
Tak, jakby każdy kto chce mieć prawo do podróżowania po świecie (które jest prawem naturalnym, jak oddychanie) musiał wpierw zaakceptować taką moralność, jaką państwo mu narzuci.
Dla mnie jest to tak obrzydliwe, że poważnie się zastanawiam nad zamianą obywatelstwa na jakieś inne. Nie mogę spokojnie zaakceptować faktu, że państwo będzie prezentować mnie całemu światu jako fanatyka, trepa i nacjonalistę.
Bo moje rozumienie wszystkich trzech kwestii jest kompletnie inne niż to, które próbuje mi się odgórnie narzucać. I nie tylko mnie, ale wszystkim Polakom, nie pytając ich o zdanie, nie dając im żadnej możliwości bąknięcia „a co jeżeli ja na przykład nie wierzę w Boga”?
Mój podpis na takim paszporcie byłby kłamstwem. A ja nie lubię być w sytuacji, w której muszę kłamać, żeby zachować uczciwość.
Pewnie dziwny jestem. A ty jak, widzisz problem czy nie widzisz problemu?