Jako, że wiedza w Polsce o czymkolwiek innym niż Polska jest mocno ograniczona, powiem wam, że kiedyś Stany Zjednoczone nazywano Krajem Ludzi Wolnych („Land of the Free!„).
Jako, że wiedza w Polsce o czymkolwiek innym niż Polska jest opóźniona nieraz o całe dekady, powiem też, że Stany Zjednoczone już dawno Krajem Wolności nie są.
Teraz są Krajem Biurokracji.
Ewentualnie Krajem Wypełniania Formularzy. Inni mówią, że również Krajem Dronów, ale nie warto słuchać ludzi mieszkających w zbombardowanym domu.
Zdradzę wam teraz od kuchni jak robię moje komiksy. Otóż robię je programem Comic Life 2. To mały, miły, sprytny program, który służy do okomiksowania dowolnych rysunków albo zdjęć. Nic się w nim nie rysuje – tylko składa. Pozwala to rozdzielić tworzenie komiksu na trzy oddzielnie części: wymyślanie scenariusza, rysowanie i składanie. W rękach kogoś, kto rozumie jak specjalizacja i dobra organizacja przyspiesza pracę i podnośi jakość, taki program to czyste dobro.
Więc oczywiście w Polsce nikt go nie używa. Po co, skoro można robić wszystko na raz? Staropolską, opatentowaną metodą o nazwie „hurra, jakoś to będzie„. W skrócie „HUJATOBIE„.
Jako że używam programu od paru miesięcy zostałem chętnie testerem kolejnej wersji: Comic Life 3. Możecie mnie znaleźć w „credits„. Dzięki moim poprawkom możecie w nowej wersji pisać dymki z polskimi znaczkami.
Przy okazji złoszenia ostatniego buga, dowiedziałem się, że firma ma affiliate program. Dostajesz 20% za polecanie programu. Ja go polecę i za darmo, bo po prostu dobry program – ale 20% też nie boli.
Klikam więc w odpowiedni link i co widzę? Formularz oczywiście. Zdrowo rozrośnięty, ale w normie. Tyle, że na dole znajduje się informacja – o ZUS-ie miłosierny – że mam podać numer SSN, EIN albo ITIN oraz wypełnić i przysłać pocztą jakiś papierowy formularz dla IRS!
No czy kogoś pogięło? Przecież ja nie jestem obywatelem USA!
A nie szkodzi. Bo jest też formularz dla ludzi spoza USA!
I tu człowiek, który ma blade pojęcie o prawie, powinien powiedzieć: zaraz zaraz – a na jakiej podstawie urząd skarbowy USA wymaga czegokolwiek od ludzi, którzy nie przebywają w USA i nie są obywatelami (czytaj: niewolnikami) USA?
No więc nie ma takiej podstawy. Równie dobrze może wymagać od królowej brytyjskiej, żeby jeździła prawą stroną. Podstawą jest jedynie arogancja urzędników amerykańskich, którym tak się spodobała funkcja obowiązkowego spowiednika obywateli, że już nawet nie patrzą komu każą się spowiadać. Obywatele całej ziemi mają teraz obowiązek zgłosić się po numer podatkowy do USA.
– Kiss my ass, Land of the Free – odpowiadam z dumą Polaka. – Ja jestem niewolnikiem… przepraszam: obywatelem innego kraju. And proud of it!
No, z „proud of it” to akurat przesada. Ale z „kiss my ass” nie.
Nie będę im podawać żadnych NIP-ów i PESEL-i. Ani się zgłaszać po żadne numerki. Niestety, nie będzie 20%. Polecam Comic Life 3 za darmo. Zwłaszcza, że jest śmiesznie tani. I łyka polskie znaczki.
Ale to co się wyprawia w USA to ludzkie pojęcie przechodzi. Historia dostaje właśnie czkawki ze śmiechu widząc jak potomkowie rewolucjonistów, którzy zbuntowali się przeciwko podatkom i ograniczaniu wolności przez króla brytyjskiego dzisiaj sami akceptują daleko większe ograniczania wolności. A przecież król brytyjski ani nie nakładał podatku dochodowego ani nie kazał obmacywać ludzi na lotniskach ani nie podsłuchiwał wszystkich swoich obywateli ani nie wymagał wysyłania do urzędu skarbowego papierów przy każdej jednej umowie.
Kiedyś myślałem, że imperium sowieckie to był szczyt ewolucji ludzkości w dziedzinie bezsensownej biurokracji i kontroli obywateli. Ale najwyraźniej USA chce pobić rekord.
Cóż, będę kibicować.
Z daleka.