Właśnie opublikowałem kolejną książkę na Kindle! Wheepee!
Teraz spokojnie czekam na miliony.
Tak dokładnie to nie jest książka, tylko komiks. Ku mojemu zaskoczeniu, komiksy czyta się na Kindle fantastycznie, o ile są przygotowane specjalnym programikiem, który potrafi wykryć panele i powiększać je podczas czytania. A u mnie jedna „kartka” komiksu potrafi mieć i 12 paneli. To bardziej ilustrowane historyjki niż komiksy. Więc ta książka, która technicznie rzecz biorąc ma 45 stron, w rzeczywistości ma ich kilkaset.
Opublikowanie komiksu na Kindle nie jest wcale takie trudne. Powiem wam jak to zrobiłem tak jak się to robi w internecie – w dziesięciu prostych krokach:
- Najpierw piszesz komiksowe historyjki przez pół roku, aż się uzbiera odpowiednia ilość. Proste.
- Układasz sobie listę co będzie w docelowej książce.
- Tłumaczysz to wszystko na angielski. Jak ktoś nie pomyślał o tym wcześniej, to musi narysować wszystko od początku. Jak był sprytny jak Martin to zrobi to spokojnie w tydzień.
- Czytasz to wszystko i stwierdzasz, że twój angielski jest tak kanciasty jak polski Wałęsy. Poprawiasz. Smakujesz. Znów poprawiasz. I tak kilka razy. I choćbyś nie wiem ile razy poprawił i tak zostajesz z wrażeniem, że dalej jest do dupy.
- Jeżeli więc masz odwagę, możliwości, czas i rozum, idziesz z tym do kogoś, kto popatrzy na to wszystko świeżym okiem i poprawi, co znajdzie. Ja nie miałem.
- Gotowe obrazki, przycięte do odpowiedniego rozmiaru, montujesz w całość programem Kindle Comic Creator. Jeżeli wszystkie panele miałeś prostokątne i ładnie od siebie oddzielone to program zrobi całą robotę za ciebie i wypluje ci gotowy plik, który działa od razu na kilkunastu wersjach Kindle. Coś, co ręcznie robiłbyś ze 20 godzin zajmuje 5 minut. Ale jeżeli zachciało ci się być artystą i zaszalałeś, no to masz teraz problem.
- Wymyślasz fajny tytuł, okładkę i opis.
- Publikujesz to wszystko na Kindle Direct Publishing.
- Dzwonisz do 100 tysięcy swoich znajomych z USA i mówisz każdemu, żeby kupił twój komiks, bo jest fajny.
- Zostajesz milionerem.
Naprawdę, to bardzo proste.
Cóż może być prostszego?
No dobra. Pośmialiśmy się i starczy.
A teraz poważnie: roboty jest od cholery i to nawet wtedy jeżeli punkt pierwszy masz już zaliczony. A te miliony? Owszem, mogą być. Ja zarobiłem łącznie z parę tysięcy na swoich książkach na Kindle. Ale pamiętaj, że to czy w ogóle coś zarobisz, zależy od informacji, reklamy i promocji nie mniej niż od tego czy komiks jest wybitnie fajny.
Więc powiem krótko: nie rób tego.
Nawet nie zaczynaj.
Ale jeżeli już musisz, i nikt cię nie jest w stanie zniechęcić, to zanim zaczniesz punkt pierwszy przemyśl sobie całą drogę. Bo jak tego nie zrobisz to skończysz tak jak 99% amatorskich twórców w tym kraju: zaczniesz i nigdy nie skończysz.
Zanim zaczniesz zgłoś się do kogoś kto już coś podobnego zrobił. Czyli chyba tylko do mnie, bo nie znam nikogo innego, kto by opublikował komiks na Kindle…
Przedstaw mu swój plan i posłuchaj uważnie, co ma do powiedzenia. Ale jeżeli nie jesteś przygotowany na miesiące roboty daleko mniej przyjemnej niż zwiedzanie YouTube i klikanie po Facebook’u, to mu nie zawracaj głowy. Ani nikomu innemu.
A po co w ogóle publikować swoją książkę lub komiks na Kindle?
Bo coś ci każe pisać, rysować, wymyślać, śpiewać – w skrócie: rodzić. Chcesz, musisz i już.
Bo sukces to nie tylko zarobić – sukces to skończyć to co się zaczęło.
Bo kupowanie na Kindle jest szybkie, łatwe i przyjemne i ludzie to robią bardzo, bardzo chętnie.
Bo świat anglojęzyczny czyta wielokrotnie więcej niż polski, ma wielokrotnie więcej pieniędzy, wydaje wielokrotnie chętniej i jest wielokrotnie większy.
Bo raz opublikowana książka sprzedaje się już sama, a ty masz czas na następne rzeczy.
Bo wszystko co następnego urodzisz w życiu – nawet za darmo – jest reklamą tego co opublikowałeś. Więc będziesz mieć dobrą motywację, żeby rodzić coś nowego za darmo i dla przyjemności.
Ale to oczywiście tylko dla tych, co rodzą.
Jeżeli chcesz wiedzieć więcej o sztuce rodzenia, zapraszam do „Szkoły Rodzenia” – mój nowy program. Już niedługo w www.enklawa.net.
A teraz mała propozycja: jeżeli
- znasz angielski,
- masz Kindle
- i znasz już trochę moje komiksiki publikowane na tym blogu,
to zgłoś się po darmowy egzemplarz książki!
Darmowy, ale pod jednym warunkiem: że napiszesz recenzję i ocenisz go na przynajmniej 4 gwiazdki.
Jeżeli uważasz, że nie zasługuje na 4 gwiazdki – to napisz mi o tym, co mogę poprawić, żeby zasłużył. Jeżeli po tym dalej będzie gorzej niż średni, to trudno, oceń na ile uważasz. Wolę mieć prawdziwe opinie i mądrość na przyszłość niż marketingowy sukces tu i teraz.
A jeżeli masz znajomego za granicą i chciałbyś mu pokazać w skondensowanej formie na czym polega absurd życia w Polsce, to wątpię że znajdziesz coś lepszego niż komiks „All About Poland” na Kindle!
Zapraszam.