Urodziłem się w kraju, gdzie wszyscy kibicowali reprezentacji piłki nożnej. Ta reprezentacja miała od zawsze wielkie ambicje, a w rzeczywistości każdy większy turniej kończył się trójcą: mecz rozpoczęcia, mecz o wszystko, mecz o honor a potem wypadała z hukiem w atmosferze żenady.
Teraz mieszkam w innym kraju. W niedziele drużyna tego kraju gra w finale międzynarodowej imprezy. Też się przeciskała przez turniej jak wielbłąd przez ucho igielne, ale widocznie tym się różni Polska od Anglii, że jak Polska gra słabo, to jest katastrofa, a jak Anglia gra słabo, to i tak coś zawsze wygra.
Tak że rozumiem te ponure polskie wizje, że już za chwileczkę, już za momencik cały kraj się rozsypie, że imigranci, dżengery, Islam, brudno, drogo, normalnie kraj trzeciego świata.
No tak, tak, tak, okropnie jest. Chętnie z wami pokrzyczę jak jest źle. Ale dopiero w poniedziałek, bo w niedzielę jadę do Sheffield patrzeć jak ten kraj trzeciego świata gra w finale mistrzostw Europy. Musicie w tym czasie narzekać sami, sorry. Bo ja chwilowo tego nie czuję, jak mi źle.
Rozważania o piłce nożnej przypominają mi ciekawą prawdę, że jak w życiu ci nie idzie, to są generalnie dwa wyjścia.
Pierwsze: Rób co robisz tam gdzie jesteś. Jak nie działa, jęcz, narzekaj, szukaj winnych i rób dalej to samo.
Drugie: Rób co robisz tam gdzie jesteś. Jak nie działa, spróbuj coś naprawić. Jak się okaże nienaprawialne, jęcz, narzekaj, szukaj winnych i rób dalej to samo.
I na tych dwóch nogach stoi Polska. Pół kraju jęczy, narzeka i szuka winnych, a drugie pół próbuje coś naprawiać. Ale ja odkryłem trzecią nogę, która mi się sprawdziła w życiu znacznie lepiej.
Rób co robisz tam gdzie jesteś. Jak nie działa, spróbuj naprawić. Jak się okaże nienaprawialne, jedź gdzie indziej, rób co innego.
Co bardziej spostrzegawczy zauważą, że w tej taktyce nie ma „jęcz, narzekaj, szukaj winnych”. Nie ma, bo nie potrzeba. Zawsze jest gdzie wyjechać. Zawsze jest inna praca. Zawsze są inni ludzie.
Zawsze możesz coś zmienić!
No bo popatrz: przez całe życie patrzyłem jak reprezentacja kraju żałośnie odpada i czułem ten wspólny narodowy smętny klimat pod tytułem „znowu to samo”. A teraz jadę oglądać finał i mam okazję poczuć zupełnie inny klimat.
Tak że pewnie, że warto naprawiać, ale jeszcze bardziej warto zmieniać to, czego nie naprawisz. Trzecia noga jest najlepsza!