Ludzie, czytam jednocześnie „Atlas Shrugged” Ayn Rand i nową politykę anty-dyskryminacyjną FB.
I zaczyna mi się mylić co jest fikcją a co rzeczywistością, bo te ewidentnie przesadzone idiotyzmy z powieści zaczynają być przeganiane przez absurdy, które wymyśla FB.
Polityka antydyskryminacyjna polega na tym, że:
- mogę wybierać do kogo kieruję reklamę, ale
- nie mogę wybierać do kogo kieruję reklamę, jeżeli mam złe intencje
Tak, słowo „intencja” pada dosłownie w przykładach.
Mogę więc ogłaszać, że mam dom do sprzedania i pokazywać go tylko w danym obszarze. Ale nie mogę NIE pokazywać ogłoszenia dla pewnych kodów pocztowych, jeżeli mam… złe intencje:
„Targeting an ad for an apartment rental that excludes certain ZIP codes with the INTENT to deny it to people of a certain race”
Pytanie brzmi: jak ma być sprawdzane jakie kto ma intencje? Ducha Świętego zapytają? Czy po staremu: algorytm zdecyduje sobie na podstawie występowania słów kluczowych, a pół-analfabeta admin przyklepie zgodnie z tym co mu się wydaje. I jak to zwykle na FB, odwołać się nie będzie można, bo nie ma do kogo.
Inny przykład jest jeszcze lepszy: jeżeli, dajmy na to, szukam kogoś do pracy, to już nie mogę ograniczyć tego ogłoszenia do samych mężczyzn:
„Targeting an ad for a job as a salesperson in a way intended to exclude women”
Tak że niby mam firmę, ale nie mogę wybierać kogo tam chcę zatrudnić… Hm. Jeżeli czytałeś już „Atlas Shrugged” to nie przypomina ci to czegoś?
A gdybym szukał kogoś do noszenia ciężarów, to mogę samych tylko mężczyzn? To już dyskryminacja czy jeszcze nie? Właściwie to czy w ogóle kiedykolwiek mogę coś kierować tylko do mężczyzn? A gdybym tak szukał kogoś na randkę? Czy dostanę bana za dyskryminację mężczyzn? Wszak niejeden może się poczuć urażony…
Tak czy owak, jeżeli tylko znajdę małą pomoc, to mam zamiar wykorzystać ten trend i wytoczyć proces Amazonowi za dyskryminację mniejszości polskiej. Od lat to robią. Bo na liście dostępnych języków nie ma języka polskiego, skutkiem czego blokowane są wszystkie książki pisane po polsku. Co uniemożliwia czytanie mojej „Teorii Portali” mniejszości polskiej w USA. Jest to więc czysta dyskryminacja.
Jeżeli nic do tej pory na nich nie podziałało, to może to podziała.
Zdaje się, że w tych czasach jedyne czego się boją korporacyjne kolosy, to absurdalnych procesów sądowych.
Wychodzi na to, że Ayn Rand była prorokiem. Ooops, przepraszam feministki: prorokinią.