Dostałem – nie wiem za co – informację prasową.
Informacje prasowe to taki rodzaj spamu, w którym uczestnicy pretendują o miano największego nudziarza w internecie. Zwycięzcą, trzeci miesiąc z rzędu, jest obecnie Biuro Prasowe Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.
Nie wiem dlaczego do mnie cokolwiek wysyłają, ale znoszę to spokojnie, ze smutną świadomością, że funkcjonalnych analfabetów nie brakuje, a wręcz przybywa. Zwłaszcza wśród katolickich dziennikarzy, którzy albo nie wiedzą do kogo piszą, albo nie rozumieją koncepcji ironii, albo tak się przyzwyczaili do traktowania ludzi jak owce, że nie rozróżniają. Wiecie, coś typu: „wszystkie dzieci (boże) nasze są”.
Z drugiej strony jak już coś z tego spamu z rozpędu przeczytam to mnie czasem mocno rozśmieszy, bo mam wrażenie, że to nie na serio, tylko jakaś parodia, satyra, czy coś takiego.
Na przykład ostatni mail informuje mnie o tym, że odbyło się jakieś sympozjum, które śmiało wygrywa nagrodę absurdu roku. Organizowała je Katedra Mistyki i Teologii Duchowości UKSW. Nie wiem co się robi na takiej katedrze. Medytuje? Lewituje? Studenci wywołują duchy na ocenę?
I co potem taki student mówi po studiach?
– Dzień dobry, ja do pracy.
– A kim pan jest z zawodu?
– Magister mistyk ze specjalizacją w kontemplacji.
– To zapraszam do smażenia frytek.
Do jakiego stopnia można być oderwanym od rzeczywistości (i nie zdawać sobie z tego sprawy) świadczy ten wesoły kawałek maila, który mówi, że referenci „udzielili praktycznych wskazówek, jak w sposób prawidłowy wychowywać dzieci, jak dobrze uformować ich postrzeganie świata, by tym łatwiej wkroczyły w dorosłe życie„.
I co w tym śmiesznego? To, że referaty wygłaszali ksiądz prof. dr hab, ksiądz dr oraz ksiądz bp. Wszyscy trzej niewiątpliwie szczególnie doświadczeni w praktycznym wychowywaniu dzieci.
Jak również eksperci w postrzeganiu świata, dzięki któremu osiągnęli godny pozazdroszczenia sukces. W końcu jako dziecko kto z nas nie marzył o dorosłym życiu spędzonym w celibacie, gdzie największym osiągnięciem jest mnożenie liter przed nazwiskiem oraz wygłaszanie pouczających referatów na tematy, o którym się słyszało tylko z teorii.
Szczególnie godnym naśladowania z tej trójki jest ksiądz biskup, który założę się, że potrafi doskonale wyjaśnić w jaki sposób zdanie z Biblii „biskup ma być mężem jednej żony” (1Tym 3:2) należy rozumieć jako: „biskup nie może mieć żony„. Bo, że o praktycznym wychowaniu dzieci ksiądz dobrodziej świetnie uczy, to już wiemy. Od katolickich dziennikarzy.
Chciałbym, żeby te przestali mi wreszcie wysyłać te bzdury, bo nie wiem czy więcej wywołują śmiechu czy jednak odruchu wymiotnego. Ale niestety! Wypisać się nie mogę, bo lista mailowa Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy nie daje takiej możliwości. Najwidoczniej muszę tam być zapisany do końca świata.
Co, trzeba przyznać, dobrze się komponuje z mistycznym, teologicznym duchem katolicyzmu.