Postanowiłem sprawdzić, czego ludzie szukają w sieci w kontekście wiary, religii, Boga itp.
Jakoś mnie nie zaskoczyło to, co znalazłem:
Co z tego wykresu wynika? To, że słowo „kościół” jest w Polsce szukanie częściej niż „Bóg”, „Jezus” i „Biblia” razem wzięte.
Krótko mówiąc, jeżeli coś z tych spraw Polaków interesuje, to tylko w odniesieniu do kościoła. Bez kościoła nie ma Boga, Jezusa ani Biblii.
Przy okazji: kolejnymi najpopularniejszymi tematami poszukiwań po kościele są: teologia, radio maryja i wielkanoc.
Wychodzi na to, że to nie kościół jest oparty na Bogu, Biblii i Jezusie, tylko Bóg, Biblia i Jezus są oparte na kościele. Kościół ma więc powody do radości: osiągnął taką samodzielność, że Bóg, Jezus i Biblia nie są mu już do niczego potrzebne.
Ba, kto wie, czy już nie są konkurencją!
Z mojego punktu widzenia (czyli kogoś, kto prowadzi program popularyzujący trzeźwie podejście do Boga, Biblii i Jezusa) sytuacja jest marna. Bo wychodzi na to, że żeby ktoś mnie mógł w ogóle znaleźć, muszę mówić o kościele.
Ale o tym mam akurat najmniejszą ochotę gadać.
I jak tu trafić do ludzi, którzy nie chcą słuchać? Jezus to przynajmniej robił cuda. A ja tylko śpiewam piosenki.
Jakieś pomysły jak trafić z Bogiem, Biblią i Jezusem do ludzi, którzy szukają tylko kościoła, parafii i teologii?