Co jakiś czas CBOS robi badania statystycznej wiary narodu.
Wynika z nich, że tylko 3 procent narodu uważa, że Bóg nie istnieje.
Na pewno Bóg byłby zadowolony z takiego wyniku (podobnie jak Taliban) gdyby nie fakt, że 18 procent ludzi twierdzi, że po śmierci nic nie ma.
Nie wiem jak to rozumieć. Znaczy, że sporo osób wierzy, że Bóg co prawda jest, ale życie to sprawa wyłącznie materialna? Bóg jest, a świata duchowego nie ma?
Zresztą mniejsza z tym. Nie pierwszy to raz kiedy ludzie wierzą w sprzeczne ze sobą rzeczy i nie widzą problemu. Widzimy to przy każdych wyborach.
To co mnie naprawdę zaskoczyło to fakt, że tylko 3 procent Polaków twierdzi, że Boga nie ma! Biorąc pod uwagę skalę wystąpień ateistów w internecie, spodziewałem się większej liczby.
A tu wychodzi na to, że ateizm jest jak korwinizm – dużo darcia mordy, wszędzie go pełno, a jak przychodzi co do czego to nikt się do niego nie przyznaje.
No dobra, nie „nikt”. Całe 3 procent.
Nie, żebym chciał jakoś atakować ateistów. Wręcz przeciwnie: są mniejszością, trzeba ich chronić. Żeby nie wyginęli. Bo każda różnorodność – zwłaszcza w Polsce – na wagę złota.
Nie rozumiem za to takiego fenomenu: wszyscy wierzą w Boga, a nikt nie zna Biblii. Jak to jest?
– Wierzysz, że Bóg jest?
– Wierzę.
– A chcesz coś o nim wiedzieć?
– Nie.
Ha, a może właśnie dlatego wierzą?
Gdyby tak było, to ja, prowadząc stronę www.odwyk.com robię Bogu koło pióra. Bo jak uświadomię ludziom co jest w Biblii to podejrzewam, że większość z nich zrezygnuje z Boga raz na dobre.
No i dobrze. Trzeba najpierw się dowiedzieć, a potem wybierać, nie odwrotnie. Lepiej więc jak będzie w miejsce zakłamanego chrześcijanina wyrośnie uczciwy ateista.
Sądzę, że tak lepiej. Dla nas, dla niego a przede wszystkim – dla Boga.