Bono (to taki gość co tak jak ja śpiewa, tylko gorzej wygląda) powiedział, że Polska jest super fajna i wszyscy powinni być jak Polacy.
To powiedział w 2009 roku.
W 2016 powiedział, że Polska jest do dupy i nikt nie powinien być jak Polacy.
Co jest kolejnym argumentem za tym, że lepiej słuchać mnie niż Bono. Ja przynajmniej nie zmieniam zdania co parę lat na skrajnie przeciwne na podstawie na czuja oraz nagłówków w prasie.
Bono się czepia, że w Polsce panuje nacjonalizm.
A tam, od razu nacjonalizm. No to co, że słowo „Polska” jest drugim najczęściej używanym rzeczownikiem w Polsce? Od razu nacjonalizm?
Jakby Bono miał do wyboru zająć się Polską albo własnym życiem, to co by niby wybrał? No dobra, może i zajął się własnym życiem, ale to dlatego, że mu obcy kraju nie zniszczyli. Że nie musiał walczyć o Polskę. Że go wrogowie w alkoholizm nie wpędzili, a agenci w bicie żony. Że rozpacz po rozbiorach, Hitlerze i komunie nie spowodowała Chronicznego Zespołu Niemożności Podjęcia Pracy!
Gdyby chociaż raz poczuł jak to jest kiedy człowiek zmienia się z kompletnej pierdoły życiowej w bohatera z tysiącletnią historią za pomocą jeno doczepienia do kija dwukolorowej szmaty (akurat tyle wysiłku na ile starczy nam, umęczonym, sił) to by nie nazywał nas nacjonalistami! Tylko by sam wziął flagę i doznał przemiany. Z ofermy, łajzy, nieudacznika, łamagi w Polskiego Patriotę!
Ale on tego nie rozumie. Kto nigdy nie był ofermą, łajzą, nieudacznikiem, łamagą, ten po prostu nie zrozumie.
Niestety. Patriotyzm nie jest dla każdego.