Bruno Zawodowiec

2012-11-20Blog1233

Kiedy rano usłyszałem w radiu, że dzielni chłopcy w mundurach „udaremnili próbę zamachu terrorystycznego” spodziewałem się tego co zwykle.

Czyli, że okaże się, że jakiś staruszek rzucił gruszką w obraz wicedyrektora w biurze wojewody albo że 16-latek zrobił grę, w której trzeba trafić strumieniem moczu w twarz jakiegoś-tam wyższego urzędniczyny.

A tu się okazało, że jakbym się w innym kraju obudził! Nie tylko, że dzielni chłopcy całkiem nieironicznie okazali się dzielnymi chłopcami, że znaleźli prawdziwe zagrożenie, realne i duże, że zrobili to szybko, że dogadali się z prokuratorem bez zbędnej biurokracji, ale jeszcze do tego sam zamachowiec okazał się profesjonalistą!

Czuję, że kiełkują we mnie jakieś nieznane, pozytywne uczucia i nie wiem co to jest. Nie rozpoznaję. Czyżby to szacunek do pracy policjantów?

Bruno Zawodowiec oprócz tego, że jest nawiedzonym fanatykiem, który pieprzy o Żydach i Prawdziwych Polakach (ciągle się z takimi stykam prowadząc radio KonteStacja) jest też pracownikiem wyższej uczelni i chemikiem. Wchodzi na to, że chciał wysadzić w powietrze sejm i zabrał się do tego naprawdę porządnie: zaplanował realistycznie akcję, zebrał rekwizyty, poszukał ekipy, ba – przeprowadził nawet próbne wybuchy!

W kraju, gdzie najbardziej zaawansowane przygotowania do akcji terrorystycznych polegają na nalaniu gnojówki do cystern, budzi to szacunek. Niezdrowy, ale jednak szacunek.

Aż nie wiadomo czy gościa powiesić czy zrobić dyrektorem PKP.

Tak czy owak potwierdza to mój pogląd: policja jest przydatna, jest potrzebna i zasługuje na szacunek. Oczywiście mam tu na myśli skutecznych, przyjaznych policjantów, którzy robią swoją robotę dobrze. A dobra robota to taka, że wszystko działa, nikt nie wie dlaczego, ale każdy uważa, że to łatwe. Za to kiedy zabraknie tej dobrej roboty to wszystko się sypie, rura z gównem pęka, coś gdzieś wybucha, ktoś gdzieś ginie. I wtedy dopiero widać jak bardzo ta dobra robota była potrzebna.

Oczywiście tych policjantów nie ma wielu. I broń Boże nie należy mylić ich z milicjantami – hołotą bez zasad i poczucia obowiązku, którą spotykamy w naszym codziennym życiu. Wiecie, tych co to tak dbają o przepisy kiedy chcą sobie porządnić i zapominają o nich, kiedy ich to coś kosztuje. Ci co zabierają nam chętnie pieniądze, a o nasze życie, zdrowie i własność musimy dbać sami. Te bezmyślne tępe pały, te pasożytnicze mendy, z których pożytku nie mamy żadnego i utrudniają nam życie.

Tych jest wciąż większość.

Tym bardziej więc cieszę się widząc każdy przejaw dobrej policyjnej roboty. Dobrej, bo mordowanie po cichu, od tyłu, z ukrycia nawet takich odpadków społeczeństwa jak te zasiadające w obecnych polskich władzach jest bezapelacyjnie złe. Żadne wysadzania, żadne mordowania, żadne bicie i strzelanie – to nie jest sposób na zbudowanie czegokolwiek dobrego. Zostawianie po sobie krwi i ruin w imię wydumanych ideałów – póki się jest młodym i nie zna historii można wierzyć w takie rzeczy. Ale co u młodego bywa romantycznie urocze, u starego jest już żenującym skretynieniem. There is no fool like an old fool.

Bo co: jak się wysadzi koryto, to świnie się nagle zmienią w motyle? Bruno Zawodowiec to Bruno Kretyn. Nie, panie profesjonalista, tak się nie rozwiązuje problemów – tak się je zastępuje gorszymi.

Poza tym to w zasadzie nie ma o czym dyskutować. Zwykły morderca, przyłapany w trakcie przygotowań do zabijania ludzi za to, że mają krzywy nos i inne przekonania. Żaden bohater. Tchórz i fanatyk.

Szkoda, bo widać, że zawodowiec. Dlatego z bólem serca – ale jednak powiesić.

Podziel się z głupim światem