Świat odkrywa ponownie jaką radość przynosi cenzura.
W Polsce cenzuruje się marijuanę i grę w karty, a w USA bycie urodzonym w nie tym miejscu co trzeba. Chcesz przylecieć do Stanów? Urodź się gdzie indziej.
Cenzura to nic innego jak prewencyjny zakaz wpuszczania do naszej rzeczywistości czegoś, co może potencjalnie być niebezpieczne. Najlepiej na podstawie stereotypów, uogólniania i stosowania odpowiedzialności zbiorowej.
To takie leczenie raka metodą „na wszelki wypadek” – żeby być pewnym, że kurzajka na palcu nie okaże się rakotwórcza, najlepiej odciąć całą rękę. Tylko to da nam gwarancję bezpieczeństwa.
A najlepiej obie.
Co prawda jest ryzyko, że się wykrwawimy ale za to będziemy zdrowi.
Bogate społeczeństwa kochają takie łatwe, szybkie i totalne rozwiązania. A co może być lepszego niż cenzura? Pozbywanie się problemu zatruć pokarmowych przez zakaz jedzenia mięsa – proste i genialne!
Dlatego jestem pewien, że większość Polaków poparłaby mnie, gdybym zaproponował w kampanii wyborczej całkowity zakaz wstępu do kraju muzułmanom (bo mogą być terrorystami), Żydom (bo mogą nas kraść), Niemcom (bo już nas okradli), Murzynom (bo mogą mieć AIDS). Zakazałbym też prawa do wyrażania swojej opinii na jakikolwiek temat ateistom i heretykom. I, oczywiście Żydom. Że o Masonie nie wspomnę.
Tak, dziś to brzmi jak niedorzeczna satyra.
Jutro to będzie rzeczywistość.