Dzieci, jak wiadomo, robi się po to, żeby mieć 500 złotych co miesiąc.
Ale tak robią tylko menele.
Ludzie uczciwi i inteligentni nigdy by tak nie zrobili. Oni robią dzieci po to, żeby ich utrzymywały na starość. Nie wierz w ZUS – wierz w dzieci. Dzieci = emerytura.
I to jest prawdziwie chrześcijańskie podejście: zamiast brać 500 złotych na miesiąc od państwa jak ostatnia łajza, będziemy brać po 500 złotych od własnego dziecka jak porządny człowiek.
Zapytasz: a co jeżeli dziecko, obciążone trzy razy bardziej niż dzisiaj, wydatkami rodziców, długami rodziców i emeryturami rodziców nie będzie miało ochoty płacić na rodziców, którzy na niego zrzucili konsekwencje własnego braku zapobiegliwości?
Odpowiedź chrześcijańska: trzeba dziecko dobrze wychować!
Znaczy: wyrobić mu w mózgu odruch warunkowy. Żeby zamiast robić ze swoim życiem i majątkiem to, co ono samo uzna za stosowne, robiło to, co mu wpoili rodzice i kościół. I żeby było święcie przekonane, że to jego własna wolna wola go pcha w tym kierunku, a nie wtłaczana latami do głowy tresura.
Prawidłowo wychowane chrześcijańskie dziecko poznajemy po tym, że ma wyrobiony odruch totalnego podporządkowania. Zamiast inwestować we własne życie i rozwój, dobry chrześcijański potomek będzie więc płacić za mieszkanie, jedzenie, lekarstwa, internet, komórkę oraz bilety autobusowe mamy i taty, którzy je wyhodowali właśnie w takim celu.
Będzie to jego wyraz wdzięczności, że nie trafiło na rodziców-meneli z programu 500+, którzy robią dzieci dla pieniędzy, lecz na rodziców pełnych miłości. Miłości, której nauczyli się u Boga. Bo czyż Bóg nie po to stworzył ludzi, żeby im w odpowiednim czasie pozabierać to co zbudowali? Czyż nie jesteśmy inwestycją Stwórcy w swój własny tyłek na stare lata? Pszenicą, która czeka na żniwa, żeby sobie z niej zrobić piwo? Krówką, którą trzeba wydoić jak podrośnie?
Ja uważam, że nie. Ale ja jestem głupi i czytam Biblię. Nie słucham pastorów i księży tylko Odwyk.com. Co ja mogę wiedzieć? Gdybym chodził do kościoła, to by mnie tam wyhodowali.
A tak, muszę się zadowolić Biblią, historią i znajomością ludzkiej natury. Które każą mi wierzyć, że według planu Boga i natury normalni ludzie po to mają dzieci, żeby im zostawić majątek, a nie po to, żeby im go zabrać.
Normalni ludzie nie łączą w głowie w żadne sposób dzieci z emeryturą. Normalni ludzie robią co mogą, żeby dla nikogo nie być obciążeniem. W pierwszej kolejności – dla swoich dzieci.
Ale co ja tam mogę wiedzieć.
Nie mam krów ani świń. Nie mam nawet kur.
A co dopiero dzieci.