Dziś gazety podały informacje o dwóch niezależnych od siebie sprawach sądowych.
Pierwsza dotyczy gówniarza, który wrzucił zapaloną racę do telewozu (jak może być radiowóz, to może być też telewóz) TVN oraz jego kolegi, który powiedział „rzuć jeszcze raz, spal ten samochód„.
Druga siostrę Bernadettę, która jako dyrektorka zakonu pilnowała, żeby prawidłowo znęcano się nad dziećmi. Dom dla sierotek oferował przemoc fizyczną, psychiczną i seksualną. Siostrzyczka wychowała całe pokolenie morderców i gwałcicieli.
I co na to wymiar sprawiedliwości?
Za spelenie wozu – 2 lata. Bez zawieszenia, ze względu na wysoką szkodliwość społeczną. I na dokładkę 1.5 miliona złotych odszkodowania.
Za molestowanie dzieci – 2 lata. Sąd rejonowy wyznaczył karę w zawieszeniu, a potem ją odraczał. Dopiero sąd okręgowy zaostrzył karę i siostrunia siedzi.
Ja nie za bardzo rozumiem jakimi zasadami moralnymi kierują się sądy w Polsce, ale jedno jest dla mnie jasne: jeżeli zastanawiasz się nad tym czy spalić jakiś samochód, nie rób tego.
Lepiej zostań zakonnicą i załóż sierociniec.
Będziesz mógł bić, poniżać i molestować dzieci, kazać im się gwałcić, lać je po pysku krzyżem czy co ci tam przyjdzie do głowy. I tak przez lata. Czy to nie fajniejsze niż spalenie jednego samochodu?
Kto wie, jak dobrze pójdzie, to może nawet ktoś ci zapłaci za prawa do nakręcenia horroru!