Dni Młodzieży są.
Przejeżdżałem przez Kraków i sobie pooglądałem. Fajna ta młodzież. Wesoła, kolorowa i pełna życia. Lubię ich.
Tylko za cholerę nie potrafię zrozumieć dlaczego ci weseli, żywi ludzie przyjeżdżają słuchać starych, nudnych, i nierzadko obleśnych ludzi, którzy ględzą do nich przez pół dnia kompletnie niezrozumiałe rzeczy.
Z drugiej strony każda okazja jest fajna, żeby się spotkać! Więc może po prostu ci co przyjechali uważają, że to coś co po prostu trzeba wytrzymać. Ja bym tak go tego podszedł.
Ale miałbym i tak duże problemy z tym, żeby się nie śmiać ani nie irytować kiedy papież – człowiek, co sprawuję władzę nad milionami dusz – głosi zdania typu: „pragnienie władzy, wielkości i sławy jest rzeczą tragicznie ludzką i jest wielką pokusą”.
Papież dający dobry przykład jak nie pragnąć władzy, wielkości i sławy? Serio?
Nic nie mam do Franciszka, ale przecież wystarczy tylko nie zamykać z całej siły oczu, żeby się zorientować jak wiarygodny jest taki przekaz. Toż jakby słuchać burdel-mamy sławiącej wstrzemięźliwość. Gość, który wspiął się na sam szczyt po szczeblach awansu uczy nas teraz jak to źle dotykać drabiny.
„Królestwo Boże przychodzi w małości i pokorze” – powiedział facet, dla którego zamknięto pół miasta. Nosz kurde!
Ja bym takich rzeczy naprawdę nie wygadywał. Bo jeżeli faktycznie Królestwo Boże przychodzi w małości i pokorze, to wizyta papieża jest jego dokładnym zaprzeczeniem.
Inna sprawa, że mało kto ten dysonans w ogóle zauważy.
Ludzie są fajni, ludzie chcą się bawić i tyle. Ja też chcę. Tylko rozum mi nie daje, kiedy słyszy urągające logice stwierdzenia. Jak na przykład podziękowania dla Boga, „który podążał z waszym narodem biorąc go za rękę jak jak ojciec bierze za rękę swojego syna”.
Albo ten człowiek kompletnie nie zna historii albo uważa, że Bóg to jakiś pedofil. No bo przepraszam, ale ja tego inaczej nie umiem wytłumaczyć. Rozbiory, wyniszcząjące wojny, Oświęcim, Katyń, komunizm, stan wojenny, dziesiątki lat niekompetentnych, głupich rządów – jak to ma być prowadzenie za rękę przez ojca to ja wolę być sierotą.