Jeden facet dał dziecku na imię Yoda.
W Polsce.
Po 4 latach urzędnicy się w końcu zgodzili.
Barbara Romocka-Tyfel z Urzędu Stanu Cywilnego w Warszawie powiedziała, że niechętnie, ale się zgodziła, bo to drugie imię. Ale na pierwsze by się nie zgodziła.
W moim kraju (nazwijmy go Sealandią), gdzie panuje wolność a nie łaskawy państwowy totalitaryzm, wyleciałaby taka kobieta z pracy pięć minut po tej wypowiedzi. Bo w kraju, gdzie wolność obywatela jest podstawowym celem istnienia państwa nie ma miejsca na postawę, która głosi, że pani urzędnik ma większe prawo od rodziców decydować jakie imię dziecko może mieć a jakiego nie.
Komentarze pod artykułem sugerują, że to straszne co się stało, bo dziecku stała się krzywda. Nie nie mówi dlaczego. A co, jak imię jest unikalne, jak nie ma go co najmniej pół miliona innych ludzi, to grozi jakimiś konsekwencjami? Bycie unikalnym, wyjątkowym, innym jest przyczyną nieszczęść? ZOMO pałuje za nieprawidłowe imię? Czy o co chodzi?
Nie rozumiem też dlaczego Brajanek i Dżesiczka nie są pokrzywdzeni, ale już Yoda będzie cierpiał, że jest Yodą.
Może, że dzieci będą się śmiać? A co mają robić, oddawać pokłony? Dzieci się zawsze śmieją. U mnie w klasie nie było nikogo, z kogo by się przy tej czy innej okazji nie śmiali. Dzieci to bestie, zawsze sobie znajdą powód, żeby być wrednym. Imię nie ma tu nic do rzeczy.
Zresztą jeżeli ktoś komuś dokucza za to, że jest inny, to może trzeba się zająć przede wszystkim tymi co dokuczają? To mniej więcej ta sama postawa, która krytykuje zgwałcone kobiety za to, że się źle ubierały. „Prowokowały”. Tak samo jak mały Yoda – to będzie jego wina, jak go gówniarze pobiją. Bo prowokował.
Widzę w komentarzach, że ludzie ewidentnie nie mogą wytrzymać, że po świecie chodzi Yoda. Jakiś robak ich w dupę gryzie. I ja chyba wiem jaki.
No bo nie może tak być, żebym ja musiał dawać dzieciom imiona Jan, Paweł czy Anna, a ktoś inny sobie daje Yoda albo Ramzes i nic mu nie robią. No jak to? Gdzie równość?
Trzeba więc wymyślić argument: że dorosłemu nie wypada. Że go na studia nie wezmą. Że kredytu w banku nie dostanie.
Okazuje się, że w umysłach komentujących obrońców zdrowego polskiego imienia, banki przy rozpatrywaniu kredytu dają punkty za imiona…
No i niech mi ktoś powie, że ci ludzie to nie kretyni?
Jako że przechodziłem przez tą samą irytującą sytuację (kto wie, być może nawet gadałem z tą samą babą), rozumiem dobrze jak wstrętne dla każdego wolnego człowieka jest prawo, które każe PROSIĆ urzędnika o zgodę na to, żebym mógł oficjalnie być tym, kim być chcę
W Polsce to się chętnie o wolności gada. Ale jak tylko ludzie zobaczą kogoś, kto jest naprawdę wolny, i jeszcze z tej wolności nie daj Boże korzysta, to dostają ataku paniki. I zrobią wszystko, żeby takiego na nogi złapać i ściągnąć w dół.
Bo wolny człowiek drażni.
Drażni samym faktem istnienia. Drażni tego, kto z własnej woli przyjął postawę niewolnika. Bo jest wyrzutem sumienia. Bezspornym, oczywistym dowodem, że jednak da się inaczej.