Pojawiła się w gazetach moda na chwalenie Greków. Nazywa się to „obalanie mitów” i chodzi o to, żeby pokazać, że Grecy są pracowici, uczciwi i mądrzy a że kraj im zbankrutował to nie ich wina. A, i że socjal nie jest problemem.
Dowodem na to ma być to, że Grecy pracują najdłużej w Europie.
No więc teraz ja obalę mity.
1. Grecy dużo pracują.
Nie, Grecy nie pracują długo. Grecy długo siedzą w pracy. Jaka jest różnica między pracowaniem a posiadaniem stanowiska pracy wytłumaczy wam każdy, kto miał okazje żyć w PRL-u. PRL też miał świetne statystyki dotyczące pracy. Jak Grecja. I też zbankrutował. I też nie wiadomo dlaczego, bo przecież było tak dobrze.
2. Socjal? To nie jest prawdziwy problemem.
Owszem, płacenie 420 euro premii za mycie rąk jest prawem człowieka, a nie wynagradzanie 6 stówkami pracownika, który się nie spóźnia uwłaczałoby jego godności. Wszyscy o tym wiemy. Tylko ta dziwka matematyka nie chce zaakceptować faktu, że jak przychody z greckich kolei wynoszą 100 milionów a wydatki 700 milionów to wszystko jest w porządku.
3. Ci co pożyczali Grekom to są źli ludzie, mieli złe intencje i nic im się nie powinno oddawać. A w ogóle te pieniądze to były jakieś niepotrzebne nadwyżki, więc nic się nie stanie jak im się nie odda.
Jak wiemy ze szkoły, definicja złego człowieka brzmi: zły człowiek to taki, która ma dużo pieniędzy. Jak więc zły człowiek pożyczy dobremu człowiekowi (to ten, który wydaje więcej niż ma), to z moralnego punktu widzenia sytuacja jest prosta. Dobry powinien nie oddawać złemu, bo to grzech. Tylko – znowu – ta dziwka matematyka się nie zgadza, a razem z nią jej zła siostra rachunkowość. Nie ma czegoś takiego jak „niepotrzebne pieniądze”, „pieniądze znikąd”, „pieniądze, których można nie oddać i nic się nie stanie”. Zawsze się coś stanie – gdzieś się zawsze zmieni zapis księgowy. Ktoś nagle będzie do tyłu o parę miliardów. I to na dobrą sprawę wszystko jedno kto – bo on też jest komuś winny, i ten następny też będzie musiał zmienić zapis księgowy. Każdy coś ma, i każdy jest coś winny. To co ty masz to jednocześnie zobowiązanie kogoś innego. To co ktoś inny wisi tobie, to to co ty masz. Dlatego każde nieoddanie długów leci daleko, daleko, za góry i lasy po wszystkich zapisach księgowych. Krótko mówiąc: jak ktoś nie odda, ktoś za to zapłaci. Zawsze. Bez wyjątku. Jeżeli ktoś wam mówi, że dług po prostu zniknął (np. po nacjonalizacji OFE) to możesz być pewny, że kłamie, tak jak jesteś pewny, że 2+2=4.
4. Inne kraje też mają niespłacalne długi a nie bankrutują.
Zbankrutują.