Prezydentem Słupska został homoseksualista.
Ktoś mnie zapytał w mailu o zdanie na ten temat.
Wziąłem więc Biblię i zacząłem szukać, ale za tęczę ludową nie mogłem znaleźć wersetu, który by mówił: „nie będziesz wybierać homoseksualisty na prezydenta”.
No to chyba można.
Z drugiej strony zaangażowani politycznie chrześcijanie zamiast gapić się na homo-prezydenta może powinni pogapić się na siebie. Bo co to mówi o nich samych, skoro ludzie w swojej katolickiej masie wolą jako reprezentanta mieć jedynego dostępnego homoseksualistę niż jednego z wielu zadeklarowanych chrześcijańskich?
Patrzcie jakaż to szatańska przewrotność tych pedałów: złośliwie są milsi, uczciwsi i bardziej kompetentni niż katolicy.
Jak oni śmią!