W sobotę zmienił się nam ustrój. Z autorytarno-opiekuńczej demokracji socjalistyczno-wolnorynkowej na monarchię.
Niejaki Jezus został właśnie koronowany na króla Polski.
Jest to w pewnym sensie skandal. Nie dość, że to były uchodźca to jeszcze Żyd.
Z drugiej strony dobrze, że dotychczasowy porządek prawny przestał wreszcie obowiązywać. Był okropny. Mam nadzieję, że nowy monarcha szybko wprowadzi w Polsce efektywne sądownictwo i sprawną policję. Prosiłbym również o ruch lewostronny.
Do czasu ugruntowania się nowego reżimu mam zamiar przechodzić na czerwonym świetle i jeździć pod prąd. Jeżeli dotychczasowa policja będzie chciała mnie zatrzymać, poinformuję ich, że od soboty już nie są policją, bo w Rzeczpospolitej mamy teraz króla i dawna konstytucja mnie nie obowiązuje.
Dziś będę śledzić uważnie portale informacyjne, bo spodziewam się, że zwolennicy nowego króla pójdą teraz na Warszawę obalić siłą poprzednie władze. Z punktu widzenia monarchistów są przecież nielegalne.
Zresztą muszą tak zrobić. Bo ktoś kto obwołuje w kraju króla, a potem nie tylko go nie broni ale podporządkowuje się poprzedniej władzy – tej, którą właśnie obalił – naraża się na śmieszność. Nikt by takiego idioty nie traktował poważnie. Nikt by go nie słuchał. Nikt by się nie liczył z jego słowami.
Z drugiej strony, poważne państwo, próbę obalenia porządku konstytucyjnego powinna traktować jako zdradę stanu. Zgodnie z Art. 127 Kodeksu Karnego należy się za to od 10 lat do dożywocia. Za same przygotowania do intronizacji KK przewiduje minimum 3 lata.
Dlatego czekam na wojnę domową, albo przynajmniej serię aresztowań. Są to nieuchronne konsekwencje obwołania Jezusa na króla Polski.
Inaczej albo rząd konstytucyjny pokaże, że jest słaby i nie należy się z nim liczyć albo grupa obwołujących wyjdzie na niepoważnych pajaców. A przecież obie rzeczy są nie do pomyślenia w tak poważnym kraju.
Pozostaje jeszcze pytanie: dlaczego Jezus miałby wybrać akurat Polskę na swoje królestwo na ziemi.
Odpowiedź znajdziemy w Biblii.
„Moje Królestwo nie jest z tego świata” – powiedział kiedyś Jezus.
To by pasowało.