Istnieje w chrześcijaństwie coś takiego jak „komunia”, ewentualnie „wieczerza pańska”. To taki mini-rytuał, który polega na tym, że chrześcijanie, jak się razem spotykają to piją wino i jedzą chleb. Jezus powiedział, żeby tak robić na pamiątkę tego co zrobił.
I to jest, jeżeli trzymać się Biblii, jedna z dwóch rytualnych rzeczy, którą wprost kazał swoim uczniom robić. Drugą jest chrzest.
Sens tego wspominania śmierci wodza chrześcijan jest taki, żeby wśród tej całej chrześcijańskiej radości nie zapomnieć do reszty o tym co poważne.
Niestety w praktyce okazało się, że chrześcijanie robią wszystko na odwrót. I teraz wychodzi na to, że ten chleb z winem nie ma większego sensu, bo chrześcijanie bardziej potrzebują wśród tej całej chrześcijańskiej powagi nie zapomnieć o tym, że mieli się generalnie cieszyć.
W Biblii w listach jest wielokrotnie powtarzane: „radujcie się”, „zawsze się radujcie”, „bez przerwy się radujcie” i tak dalej. Jezus to w ogóle kazał być beztroskim jak ptaszki i kwiatki: nie przejmować się co będziemy jeść, pić i gdzie mieszkać. Starczy, że Bóg się przejmuje. A my to się mamy cieszyć przede wszystkim.
Chrześcijanie stwierdzili jednak, że to jakieś takie głupkowate chodzić wszędzie z zębami na wierzchu. A nie troszczyć się o wszystko, to z kolei nieodpowiedzialne i niegodne. Chrześcijaństwo to wszak poważna sprawa i trzeba podejść jak dorosły. Dumać trzeba, rozkminiać, analizować. Uprawiać introwertyczną introspekcję. W emocjach się nurzać głębokich. Grać na strunach duszy muzykę w tonacjach molowych, wyciskać bogate septymy i wzruszające subdominanty. A nie jak jakiś prymityw Lechowicz wszystko na trzech chwytach durowych i cha cha cha z byle czego.
No sorry, panowie chrześcijanie, ale my z Jezusem mamy inne zdanie. My, prymitywy, lubimy się cieszyć. Tak zwyczajnie.
Dlatego jeżeli ktoś z was wpadnie kiedyś do mnie w piątek wieczorem na cotygodniowy Szabat u Martina, to niech się spodziewa ogólnej wesołości. A chleb z winem są właśnie po to, żebyśmy w tym cieszeniu się ze wszystkiego, nie zapomnieli niechcący o tym co ważne.
Bo współczesny chrześcijański bigos składa się głównie z mięsa, gdzie wrzucono trochę kapusty. A ja jednak wolę ten bigos, który składa się z kapusty, do której wrzucono trochę mięsa.
Taki to ze mnie prymitywny chrześcijanin.
Wesołego szabatu.