Facebook usunął mój ostatni wpis i zablokował mnie na 3 dni.
To nie pierwszy raz
Według administratorów Facebooka od tego czy pisze się prawdę czy nie, czy jest z tekstu pożytek czy nie, o wiele ważniejsze jest to, żeby nikt nie powiedział: „jestem oburzony”. Uciekają, chociaż nikt ich nie goni, pilnują chociaż nikt ich nie zmusza. Mówiłem, że to naród tchórzy. Korporacji dotyczy to w takim stopniu jak jednostek.
Wolność słowa to – przypominam – prawo do powiedzenia drugiemu tego, czego nie chce usłyszeć. Czego w tym zdaniu nie rozumiecie? Jeżeli odbieracie prawo mówienia jednym tego, czego inni nie chcą słuchać, to nie można mówić o jakiejkolwiek wolności słowa.
Gdyby Jezus publikował na Facebooku dostałby bana w tydzień.
Jestem w dobrym towarzystwie.
Co zrobić? Problem z Facebookiem jest taki, że wszyscy są na Facebooku. Inaczej dawno by mnie tam nie było. Zresztą jak tak dalej pójdzie to tak się to skończy.
Jeżeli ktoś chciałby poczytać coś ciekawszego niż „zjadłem dziś zupę, ale nie powiem jaką, żeby nikogo nie obrazić” to tylko na moim blogu. Czyli tutaj.