Podejście do grzechów według Kościoła Katolickiego jest dla mnie źródłem nieustającej radości.
A precyzyjniej wyznaczenie co jest grzechem a co nie. Nie dość, że kryteria wyboru są przedziwne i dużo mówią o mentalności autorów, to przede wszystkim sama arogancja tej koncepcji podnosi brwi i obniża szczękę. Wygląda to tak, jakby smutni panowie w czarnych sukniach uważali za swoje prawo instruowanie Boga za co ma skazywać ludzi na piekło.
Dokładnie tak jak za czasów Jezusa myśleli Faryzeusze.
Najbardziej znanym idiotyzmem jest wpisanie masturbacji na listę grzechów śmiertelnych. Ktoś poważnie uważa, że Bóg każde robienie sobie przyjemności bez jakiejkolwiek szkody dla innych uważa za przestępstwo karane na równi z morderstwem.
Przestępstwo, w którym nie ma żadnej ofiary ani żadnej szkody, które nie jest karane przed sądy cywilne ani jako przestępstwo ani wykroczenie, ktoś jednak uznał za ciężki grzech.
Radio ZET podało, że jeden z trybunałów Watykanu, o wymownej nazwie: Penitencjaria Apostolska, zwrócił uwagę na grzechy internetowe.
Grzechami jest więc przede wszystkim hejtowanie. Co każdego mściwego katolika, czyli zdecydowaną większość, powinno ucieszyć. Bo teraz na każdy idiotyczny komentarz można z czystym sumieniem odpowiedzieć „go to hell„.
Powiedzcie więc swoim znajomym, że odtąd nikt nie ma prawa przystąpić do komunii, zanim nie wyzna w konfesjonale:
– Siedemnaście razy napisałem w komentarzu „ciapaty„, trzydzieści dwa, że „pedał„, a „kurw” i „chujów” to proszę księdza nawet nie zliczę.
– Oj, synu, ciężka pokuta cię czeka. Odmów trzy razy „Zdrowaś Mario”, raz „Ojcze Nasz”.
– I mogę napierdalać dalej?
– Tylko jeżeli potem żałujesz.
Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu grzechem ciężkim jest również używanie wibratora. Widocznie Bóg kocha wibratory i pragnie wziąć je w obronę. To jedyne wytłumaczenie, biorąc pod uwagę, że wibrowanie nikogo nie krzywdzi, nikomu nie szkodzi, niczego nie niszczy i nie ma w Biblii najmniejszej choćby wzmianki o tym, żeby Bóg miał cokolwiek przeciwko temu.
Zanieczyszczanie środowiska jest teraz grzechem śmiertelnym. Więc odradzam wszystkim sikanie pod płotem. Za to pójdziesz do piekła. Chyba, że w konfesjonale wyznasz:
– Proszę księdza, srałem pod drzewem w lesie. Czy Bóg mi wybaczy?
– Synu, kto sra na krzaka, ten tak jakby srał na Stwórcę. Ja tobie wybaczam, idź i nie sraj więcej.
Mamy też na liście produkcję niezdrowej żywności. Znaczy, jakiej dokładnie? Co to w ogóle znaczy „niezdrowa”? Choruje na coś? Grzech to poważna sprawa, głupio by było spędzić wieczność w ogniu za to, że nie było się pewnym definicji. Trzeba będzie powołać specjalną Watykańską Komisję Zdrowia, która będzie oceniać, czy McDonald’s ma grzech śmiertelny czy nie. Oczywiście nie za darmo.
A propos „za darmo”, grzechem zostało nadmierne bogacenie się, co jest absurdem chyba największym ze wszystkich. Co to w ogóle znaczy „nadmierne”? Przy okazji grzesznikami automatycznie została część autorów Biblii. Jak również Abraham, Jakub, Hiob, Dawid i król Salomon. Że nie wspomnę o większości biskupów. I o Watykanie.
Może i powinienem się cieszyć, że Kościół Katolicki ośmiesza się do reszty takimi listami grzechów. Bo niezależnie od osobistych przekonań i poglądów religijnych każdego kto chce wierzyć w Boga, Kościół Katolicki jako organizacja jest okropną, niewolniczą instytucją, inkubatorem najgorszych ludzkich cech, z pychą i arogancją na czele. Nie należy zapominać o zasługach tej organizacji, bo były i takie. Ale zostały dawno temu zasypane lawiną tego co zwykłym ludziom szkodzi i prowadzi do bólu, nędzy, zawiści, nieodpowiedzialności. Co zamiast przybliżać do Boga, to oddala od niego na całe pokolenia.
Ale nie cieszę się z tego, że takim stawieniem spraw kompromituje się przy okazji prawdziwego Boga z Biblii, który w odróżnieniu od tych, którzy się na niego wiecznie powołują, nie jest idiotą. Jak mówi mój nowy podcast: God Ain’t Idiot.
Dlatego tym, co słusznie pukają się w głowę słysząc, że Bóg skazuje kogoś na piekło bo śmiecił pod krzakiem, przypominam, że to mówi Kościół Katolicki. Nie Bóg, nie Biblia, nie Jezus. Tylko katolicki kler wyższego szczebla.
Składający się – powiedzmy to sobie w końcu szczerze i wprost – w przeważającej większości z zakompleksiałych, aroganckich, nadętych, nieodpowiedzialnych durniów.
Nie spuszczajcie Biblii w kiblu razem z listą kościelnych grzechów. O ile lista i jej autorzy sobie na to zasłużyli, to Biblia i jej autorzy – nie.