No to teraz dla odmiany coś napiszę.
mBank – to taki bank. Lata temu był pionierem w internecie. Jeżeli chciałeś mieć przez internet i szybko, był mBank i długo, długo nic.
Lata mijały i inne banki przekonywały się, że będą musiały przestać się bać internetu i dla odmiany dostosować się do wymagań ludzi. Bo inaczej mBank ich wygryzie.
I tak się stało. Topornie, bo topornie, nierzadko z zaawansowaną paranoją (to do czego BPH zmusza się w głowie nie mieści), ale w końcu wszystkie banki pojawiły się w internecie.
W międzyczasie zadowolony mBank liczył pieniądze i zapomniał, że świat się zmienia.
Niedawno się obudził. Najwyraźniej ktoś zauważył, że mBank już dawno nie jest wyjątkowy. Oddawszy się więc błogiej panice, rzucili sie żeby zmieniać.
Nie wiadomo co. Nie wiadomo po co. Ale potrzebna jest zmiana.
Wszedłem dziś na nowy serwis transakcyjny mBanku. I co widzę?
- Nic nie mogę znaleźć. Jest tak nieczytelnie, że nic tylko uciec z krzykiem
- Wszędzie jakieś p***ne prostokątke kafelki, obrazki na całą stronę, które żadnych informacji nie dają, i wszystkie kolory tęczy. Tylko nie wiadomo dlaczego gry są czarne, przelewy niebieskie, a ekspert zielony.
- Wszystko wygląda jak kopia Alior Sync – wiem, bo tam też mam konto. Stylistyka dokładnie ta sama. Czy każdy bank w Polsce musi teraz wyglądać tak samo?
No co to jest bank, czy blog o modzie?
No po jakiego wała na stronie banku tyle niepotrzebnych obrazków? Ma być od tego przyjemniej? Nie jest. Jest przerażająco, człowiek się czuje jakby stanął przed witryną sklepu AGD, gdzie 12 telewizorów puszcza cały czas reklamy.
Co sam mBank mówi o nowej stronie?
Wita nas oczywiście obrazek. Na całą stronę. W niektórych przeglądarkach się nie mieści. W prawym górnym roku znaczek „X”, do którego ręka sama biegnie, żeby standardowa panienka leżąca z laptopem nie straszyła swoim widokiem. Znaczek nie działa.
Dalej lecą korzyści:
- „Pulpit – wszystko pod ręką tuż po zalogowaniu” – bzdura! Na starej stronie było wszystko pod ręką, bo było czytelne drzewko z listą dostępnych operacji. Teraz nie mam nic pod ręką! Zniknęło 90% możliwości, które miałem poprzednio, a wszystko jest postawiane tak chaotycznie, że nie wiadomo nawet gdzie tego szukać!
- „Zobacz jak prosto wykonać przelew” – tak. To prawda. Tylko że poprzednio też było prosto. A nawet jeżeli teraz jest prościej, to twierdzę, że strona gdzie zrobienie przelewu jest prostsze kosztem zagmatwania całej reszty operacji, jest gorsza niż poprzednia.
- „Produkty i usługi w jednym miejscu” – to były na poprzedniej stronie. Jedno drzewko nawigacyjne. Teraz to one są poroznoszone po całym ekranie i znalezienie prostszych rzeczy przypomina grę w „Secret of Monkey Island”! Podtytuł „odkryj bankowość, którą wkrótce pokochasz” jest chyba ironiczny. Przy takiej konkurencji nie ma żadnego „wkrótce” – człowiek po prostu pójdzie do innego banku. Najlepiej takiego, gdzie rozumie co się dzieje i każą klientom, którzy się przyzwyczajali do strony przez 10 lat, zmieniać teraz wszystkich nawyków.
- „Pasaż – twoje centrum zakupowe„. Moje centrum zakupowe to Allegro. Do banku przychodzę zarządzać pieniędzmi a nie na zakupy.
Nie wiem co jest nie tak z tymi ludźmi. Zapomnieli, że prowadzą bank – synonim stabilności? Zamiast trzymać się twardo tego co sprawdzone, zamiast dopasować stronę do specyfiki usług, zapragnęli nagle zmienić bank w internetową książeczkę dla najmłodszych! Żeby było dużo obrazków, wielkie litery, jak najwięcej kolorów i dwie funkcje do wyboru.
Wypadałoby do tego wszystkiego wymyślić teraz nowe hasło, np.
mBank – dla ludzi co mają dużo czasu! (na szukanie informacji w tym wizualnym śmietniku)
Albo: mBank – dla niedowidzących analfabetów! (to wyjaśnia olbrzymie czcionki i więcej obrazków niż tekstu)
Co do kolorów: ja wiem, że jestem lekkim daltonistą. I do tego mężczyzną. Na kolorach to się nie znam kompletnie. Ale czytać umiem i wiem, że dobry serwis ogranicza liczbę głównych kolorów. Najlepiej dwa, trzy. Żeby się kojarzyło. Żeby było spójne i estetyczne.
Jeżeli więc ktoś wali na stronie wszystkie kolory jakie mu w rękę wpadną i ustawia je bez żadnej koncepcji to jest to albo Martin Lechowicz – gwałciciel kolorów, albo mBank – bank dla gimbazy.
Tyle, że ja nie mam tylu pieniędzy na robienie swojej strony co mBank.
Ostatnią rzecz nominuję do konkursu głupot w kategorii „najgłupszy pomysł innowacyjny”.
Cytuję: „Zdobywaj odznaki za poznawanie i korzystanie z nowych narzędzi oraz funkcjonalności mBanku„.
Ciekawe ilu z was założyło konto w banku po to, żeby dostawać odznaki. Ja nie.
Z drugiej strony jest w tym mała pociecha. Bo jeżeli odkrycie gdzie znaleźć np. listę transakcji dla karty kredytowej jest takim osiągnięciem, że daje się za to odznakę, to znaczy, że ktoś w tym banku zachował jeszcze ostatnie resztki realizmu.