W tym roku już za późno, ale przy następnych wyborach chciałbym zaproponować nowego kandydata na prezydenta.
Nie wiem czy ma szansę, bo z jednej strony jest prawdomówny i skrajnie uczciwy, i właściwie antysystemowy. Ale niektóre poglądy ma mało popularne.
Nie wierzy na przykład w sprawiedliwość społeczną. Uważa, że każdy powinien mieć to, na co zasłużył. Sprzeciwia się redystrybucji, jako formie kradzieży. Wypowiadał się gdzieś, że jak ktoś się wzbogacił dobrymi inwestycjami, to najlepiej w takiego inwestować, a nie w biednego. Uważa, że jeżeli gospodarny bogaty się będzie bogacić coraz bardziej, a niegospodarny biedny biednieć, to jest to w porządku sytuacja.
Czyli mało lewicowo, co by nie mówić.
Nie ma poglądów narodowościowych, jest raczej kosmopolitą. Mi się to podoba, ale wątpię, że większości Polaków też. Dumy narodowej nie ma za grosz. Za to podaje rękę gejom. I z prostytutkami go widziano, że się zadawał. Gadał tylko niby, ale zawsze. Wiecie, niesmak pozostaje.
Czyli mało prawicowo, z kolei.
Podoba mi się też, że jest realistą i że nie próbuje naprawiać świata tam, gdzie się nie da. Uważa, że wszyscy ludzie są z zasady źli. Mówił, że biedni i chorzy będą zawsze i tak musi być. Nie zaproponował żadnej zmiany systemowej, żeby walczyć z biedą. Zamiast tego zachęca, żeby wyrównywać nierówności społeczne indywidualnym i dobrowolnym działaniem.
W kwestii podatków ma poglądy niejednoznaczne. Z jednej strony płaci wszystkie podatki, ale z drugiej uważa, że w zasadzie płacić nie powinien. Nie wiadomo co by zrobił w sprawie VAT jakby został prezydentem.
W kwestiach religijnych zdecydowanie oddziela kościół od państwa. Bardzo krytykuje kler. Wytyka im chciwość, rządzę władzy, hipokryzję a nawet brak wiary w Boga. Sam jest głęboko wierzący i aktywny w tych sprawach, ale ma poglądy mało katolickie. Matkę Boską uważa za zwykłą kobietę, nie uznaje nieomylności papieża, nie chodzi do komunii ani spowiedzi, bo uważa, że nie potrzebuje pośredników do Boga. Szkoda, bo na pewno byłby dobrym księdzem. Ale nie ma święceń i wątpię, żeby chciał mieć.
Nie skończył żadnych studiów. Ale jest oczytany. Nie był w wojsku. Pije, ale okazjonalnie i w normie. Nigdy nie pracował na państwowym. Prowadzi działalność na własny rachunek. Dużo podróżował. I co ważne: jest doskonałym mówcą.
Jak dla mnie to by był rewelacyjny prezydent. Tylko może być trudno go namówić. Już go wiele osób zachęcało, ale póki co on nie chce kandydować na żaden urząd. Może zmieni zdanie.
Aha, tylko jest jeden problem i nie wiem czy go to nie dyskwalifikuje. Z pochodzenia jest Żydem.
I nazywa się też tak mało polsko: Jezus.
Więc z takimi poglądami i pochodzeniem to prezydent Jezus chyba nie ma w Polsce dużych szans. Szkoda.
Ale gdyby kiedyś zdecydował się kandydować, pójdę głosować. Obiecuję.