Po ponad roku publikowania mojej książki, firma Amazon wstrzymała sprzedaż.
Z powodu błędnie ustawionego języka.
Owszem, książka jest po polsku, a wybrany język jest angielski. To nie jest błąd – to jest konieczność. Bo języka polskiego na liście nie ma.
Po prostu nie ma takiego języka jak polski…
Albo może jest, ale nikt go nie zauważa.
Co po ostatnich wydarzeniach na Stadionie Narodowym mnie jakoś nie dziwi.
Trwają teraz rozmowy z firmą Amazon. Póki co „Teorię Portali” można sobie kupić u mnie w sklepiku. W formie staroświeckiej – na papierze.
Mam nadzieję, że się to uda jakoś załatwić, bo książka przez internet sprzedaje się znacznie lepiej niż w formie papierowej. Co jest dziwne, bo właściwie powinno być odwrotnie.
A może po prostu chodzi o to, że Polacy nie czytają tylko w Polsce. Jak wyjadą do USA albo Anglii to zaczynają kupować książki i czytać.
Albo – bardziej realistyczna wersja – może wyjechali akurat ci, co czytają. To by się zgadzało, sądząc po tym jak wygląda życie w Polsce.
Co mnie skłania do zadania sobie po raz nie-wiem-który pytania: co ja w tym kraju jeszcze robię?