Polska rzeczywistość jest nudna. A może tylko mnie nudzi?
Nie chodzi o to, że brak tu sensacyjnych wydarzeń. Jak dwa ostatnie: wystawienie sztuki „Klątwa” w Teatrze Powszechnym oraz zakaz wjazdu ex-księdza Jacka Międlara do Wielkiej Brytanii.
No bo z jednej strony jest o czym gadać. Hoho, kościół atakują! Haha, ból dupy mają! Hoho, Brytyjczycy tępią wolność słowa! Haha, Międlar to nawiedzony idiota! Hoho, Żydzi nami żądzą! Haha, powiesić ich wszystkich!
Ale właśnie to jest nudne.
Bo przy każdym wydarzeniu komentatorzy natychmiast dzielą się na dwie strony, które stają naprzeciwko siebie i obrzucają się czym się da. Obracanie wszystkiego w wojnę jest na dłuższą metę strasznie nudne. To podejście dzikusów, prymitywne i męczące.
Ale jeszcze gorsze jest to, że ten podział plemienny jest tak przewidywalny, że można bez czytania gazet i wchodzenia na strony internetowe wiedzieć co kto napisał. Albo co napisze.
Jest więc absolutnie jasne, że kiedy pokażą sztukę, w której występuje papież i seks oralny w jednej scenie, to niezależnie od tego, co ta sztuka naprawdę mówi, do kogo i po co, połowa prasy w kraju zakrzyknie, że to skandal, przestępstwo i obraza uczuć.
Wiadomo, że episkopat wyda oświadczenie. Wiadomo, że ksiądz Rydzyk powie, że Żydzi. Wiadomo, co powie Fronda. Kaczyński. Ksiądz Międlar. I wszystkie media „niezależne”, „niezłomne”, „niepokorne”, „niepodległe”, „niepokonane” i tak dalej.
Wszyscy powiedzą to samo.
Wiadomo też będzie, że i 5% z nich nie zobaczyło sztuki wcale.
Jest również pewne, że Newsweek, Gazeta Wyborcza i TVN dadzą do zrozumienia, w swoim intelektualnym tonie wyższości, że wszyscy wyżej wymienieni to banda hipokrytów, zacofanych chamów i do tego wtórnych analfabetów (co zresztą i prawda). Wiadomo, że sztukę będą chwalić pod niebiosa, bo i oni są wtórnymi analfabetami w równym stopniu zaślepieni potrzebami wojny, bez najmniejszego dystansu do zagadnienia i siebie samych.
Wiadomo, że argumentem dla wszystkich jednakowo będzie zawsze „bo Polska”. To też jest beznadziejnie przewidywalne, że w dyskusji publicznej „Polska” występuje jako rodzaj boga, a podawanie argumentu innego niż „dobro Polski” to świętokradztwo, które natychmiast eliminuje heretyka z rozmowy.
Wiadomo nawet co powie Janusz Korwin-Mikke – powie zawsze to, czego nikt inny dotąd nie powiedział.
Ta przewidywalność w polskiej sferze publicznej jest przeraźliwie nudna. Kiedy się raz pozna stanowiska co bardziej wpływowych postaci dyskusji publicznej, nie ma sensu ich więcej słuchać.
No, chyba, że Korwina – on zawsze powie coś nowego. Chyba ma alergię na nudę. Tak samo jak ja.
Ale tak samo jak wszyscy inni nie rozumie koncepcji rozmowy. On tylko prowadzi monologi.
Do tej nudnej przewidywalności dochodzi jeszcze przeraźliwie prymitywna tematyka. Polaków rusza tylko wojowanie, religia i dupy. Najlepiej wszystko na raz.
I wiem o tym lepiej niż większość, bo jako bard internetowy miałem okazję przez kilka lat wypróbowywać na żywym polskim organizmie co naród kręci. Po kilkunastu piosenkach i paru milionach odsłon zorientowałem się, że to, o czym naprawdę mówi piosenka jest drugorzędne. Dodawanie amunicji do walki – oto co ludzi naprawdę interesuje.
Każda piosenka musi mieć celownik.
Piosenka bez celownika jest dla elit. Tłumu nie ruszy.
Oto moja rada dla polskojęzycznych artystów, twórców, publicystów. Rada brzydka, ale tym prawdziwsza: żeby cię słuchali, musisz zawsze komuś dopierdolić.
Wszystko jedno o czym mówisz – o kotkach, piwie czy o Bogu – tak samo to działa. Chcesz mówić o kotach? Dopierdol pieskom. Recenzujesz piwa kraftowe? Dopierdol dużym koncernom. Chcesz głosić ewangelię? Dopierdol katolikom.
Działa jak marzenie.
Bo co prawda gówno komu przyjdzie z całego twojego gadania, ale za to ile ludzi cię słucha!
Macie tą radę za darmo ode mnie. Prezent. Niech się te moje lata sławy przydadzą na coś.
Kiedy więc się zorientowałem jak ten mechanizm działa, odechciało mi się pisać piosenek.
Bo to nudne.
A wydawałoby się, że w głównym nurcie dyskusji publicznych powinny płynąć tematy wielkie, ważne, podstawowe, dotykające wszystkich. Może i powinny, ale nie płyną. A co płynie? Gówno płynie. Mama Madzi płynie. Kształt korony na orzełku. Plotki, tanie sensacyjki, mało istotne drobiazgi, rozdmuchane bańki mydlane.
Rzeczy, które na nasze życie nie wpływają nijak.
No bo co w życiu milionów ludzi zmienić może sztuka teatralna, której nikt prawie nie widział? Gdyby wziąć pod uwagę zawartą w niej brutalną ale uzasadnioną krytykę religijno-narodowych postaw, to wtedy zmienić mogłoby się całkiem sporo. Ale nie ma szans. Bo nikt nie słucha sztuki.
My się nią chcemy tylko okładać po mordach.
To znaczy: wy chcecie. Albo: oni chcą. Bo ja osobiście się do tego idiotyzmu włączać nie będę. Kiedyś się jarałem, teraz mnie nudzi.
Aczkolwiek, muszę przyznać, że ludzie na frontach tych wojenek są śmieszni jak cholera! I coś mi się zdaje, że coraz więcej ludzi w tym kotle jest zainteresowanych tylko jednym aspektem sprawy: humorem.
I ten to aspekt zamierzam eksploatować. W szczególności dziś wieczorem w radiu Enklawa.
Więc wpadnij pośmiać się razem ze mną ze spraw Bardzo Ważnych Polskich Narodowych. O 21:00 na www.enklawa.net. W mojej ulubionej formie: radiowej audycji na żywo.
Zapraszam!