Minister Zdrojewski zapowiedział zmiany w zasadach płacenia abonamentu za radio i telewizję.
W skrócie: za telewizję płacić będzie każdy.
- A jak ktoś nie ma telewizora? Płaci.
- Jak ktoś nie ogląda telewizji? Płaci.
- Ślepy? Płaci.
- Głuchy? Płaci, ale tylko za radio.
Mam wrażenie, że rząd zrobił sobie noworoczne postanowienie, żeby maksymalną ilość Polaków wysłać za granicę i do szarej strefy. Błogosławieni bezrobotni, bo nie płacą za ZUS. Błogosławieni bezdomni, bo nie płacą za telewizję.
Minister powiedział, że opłata będzie „obowiązkowa i powszechna”. Zapomniał przy tym, że opłata, która jest obowiązkowa i powszechna nazywa się po prostu „podatek”. A może i nie zapomniał, co jeszcze gorzej o nim świadczy. W końcu lepszy sklerotyk niż złodziej.
Zobaczymy czy będą protesty jak przy ACTA. Tam też chodziło o to, żeby coś dalej było za darmo.
Zresztą ja nie mam problemu z tym, żeby płacić za usługę. Korzystasz? Płać! Ale ja akurat jestem dumny z tego, że od lat nie oglądam polskiej telewizji a telewizora nie mam. Wielu ludzi nie ogląda już telewizji, i mam wrażenie że jest to o wiele wiecej niż 2%, które sugeruje Zdrojewski.
Takich ludzi szlag trafia.
Bo co innego podatek za dziurawe drogi a co innego opłata za coś, czego się nie używa, nie chce używać i jest się z tego dumnym. To tak, jakby kazać wszystkim niepalącym kazać płacić za pomoc w rzucaniu palenia.
Ale – przypomnijmy – to nie podatek. To „opłata za możliwość„.
Jeżeli tak niedorzeczny twór przejdzie przez władzę sądowniczą, to stworzy to fantastyczny precedens, żeby następnie wprowadzić:
- powszechną i obowiązkową opłatę za możliwość korzystania z PKP
- powszechną i obowiązkową opłatę za możliwość chodzenia do Kościoła Katolickiego – bo chociaż jesteś ateistą albo heretykiem, to przecież zawsze możesz się nawrócić
- powszechną i obowiązkową opłatę za sprzątanie kupy po twoim psie, którego co prawda nie masz, ale przecież masz możliwość mieć
Nie. Nie oglądam, nie korzystam, nie zapłacę.
I nie ma takiej możliwości, żeby mnie do tego zmusić.
Nie ważne czy to 5 milionów czy 5 groszy – nie o pieniądze chodzi. Chodzi o to, że jest to otwarty i jawny akt rabunku, nazwany po imieniu przez samego ministra: „wiemy że nie korzystasz, ale masz zapłacić tak czy inaczej”. Nie bedę własną zgodą, cichym podporządkowaniem się sankcjonować tak jawnej niesprawiedliwości. Odmawiam, nie zapłacę. Płacąc czułbym się jak wspólnik, jak ktoś kto mówi: „to jest w porządku, mają prawo”.
Nie. Nie mają prawa.
Uczciwy człowiek nie tylko płaci za to, z czego korzysta. Uczciwy człowiek nie zgadza się płacić za to z czego nie korzysta. Bo pierwsze to niesprawiedliwość własna, a drugie to wspieranie czyjejś.
Jeżeli więc nie powiesz niesprawiedliwym działaniom „nie”, jeżeli nie zdecydujesz się na chociaż symboliczny akt oporu, to czyni cię zwolennikiem niesprawiedliwości, przemocy i nieuczciwości. I nie wytłumaczysz się przed własnym sumieniem, że się nie dało inaczej, bo przecież znajdą się tacy, którzy pokażą światu, że byli w twojej sytuacji, a jednak się dało.
I teraz tylko czekam czy ci, którzy mówią „każda władza pochodzi od Boga, więc trzeba płacić podatki” teraz też powiedzą „płać – godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne”.
Zaraz, ale to przecież nie podatek! Prawda?