Dostałem właśnie spam z propozycją promocji koncertu. Będzie tam hip-hop (nie znoszę), rap (nie lubię) i crank-soul-triphop (nie rozumiem). Główny zespół „zmienił podejście do życia (…) wydając płytę w całości poświęconą treściom patriotycznym”.
Bardzo przepraszam za dosadność, ale jak trzeba być tępym żeby autorowi piosenki „Smoleńsk” wysyłać propozycję promocji „treści patriotycznych”?
To gorsze niż spam. Jak ci ktoś wysyła spam to przynajmniej nie udaje. Nie zna cię, i generalnie ma cię w dupie. Ale tutaj ktoś pisze do mnie parę zdań osobiście, po czym wkleja mi hurtowy powielany opis, 80% którego opowiada o czymś co jest dla mnie w najlepszym razie odpychające.
No jakby mi ktoś w pysk dał. Nie obchodzi ich kompletnie to co robię i mówię, interesuje ich tylko mój zasięg promocyjny.
Fajnie by było zainteresować się chociaż trochę tym co człowiek mówi i robi zanim mu się wyśle do promowania coś, co z czym mu kompletnie nie po drodze. W dodatku powołując się bezczelnie na znajomość sprzed 15 lat.
Wątpię, że patrioci znają takie słowo jak „spam”, bo nie rymuje się z „Polska”. Ale dla niektórych z nas, profanów, takie rzeczy jak to, kto mnie spamuje, bywają ważniejsze od tego kto wygrał w bitwie pod Beresteczkiem.
Byłoby mi z imprezą po drodze ze względu na fakt, że jest to chrześcijańska sprawa. Ale nie wystarczy wsadzić piórka w tyłek, żeby być orłem. Ktoś, kto pokazuje, że nie obchodzi go człowiek od którego spodziewa się przysługi, kto widzi w drugim tylko to, do czego może go wykorzystać, ten jest skrajnie odległy od tego jak postępował Jezus.
I takiego chrześcijaństwa to ja, sorry, ale promować nie będę.
Mamy go dookoła pełno.