Dziś z Wyborczej możecie się dowiedzieć, że Polska ma jeden z najlepszych systemów edukacyjnych! 10 miejsce na świecie, 5 w Europie!
Odruchowo sprawdziłem czy to nie 1 kwietnia.
Nie, to nie Prima Aprilis, to ranking Pearsona. A dokładniej „the learning curve index”, czyli – jak by to przetłumaczył maturzysta po nauce angielskiego w 10. najlepszym systemie edukacyjnym na świecie – indeks uczącej się curvy.
Każdy kto przeszedł przez polski system edukacji choćby nie wiem ile wypił nie uwierzy, że Polska ma jeden z najlepszych systemów edukacyjnych w Europie.
Skąd więc te wyniki?
Z Anglii. To wszystko wyjaśnia. Anglicy mają bowiem to do siebie, że są niesłychanie prymitywni. Przykład? Proszę bardzo. Jeżeli Anglikowi napiszesz w zeznaniu podatkowym, że zarobiłeś 1500zł to on pomyśli, że zarobiłeś 1500zł.
No kretyn, proszę pana.
Z kolei jak napiszesz to samo Polakowi, to Polak, w swym złożonym, niebanalnym umyśle zrozumie, że zarobiłeś tak naprawdę 3000zł, ale tylko połowę da ci się udowodnić.
Polak więc wie, a Anglik nie, że polska rzeczywistość w statystykach jest cudowna i żyjemu tutaj szczęśliwie w ciepłej rodzinnej atmosferze jak te krówki boże. Natomiast w rzeczywistości jest jak jest. Czyli jak? No właśnie nikt nie wie. Bo nikt o tym nigdy uczciwie nie pisze.
To znaczy tak naprawdę to wszyscy wiedzą jak jest. Ale jakby kto pytał, to nikt nic nie wie. Rozumiecie?
Oczywiście. Jesteście Polakami.
A Anglik za wuja tego nie zrozumie.
No debil, panie, debil.
Żeby się upewnić, że to na takiej właśnie zasadzie Polska jest potęgą edukacyjną poszukałem jakimi to danymi sprytni Polacy nakarmili biednego Pearsona, że mu wyszło piąte miejsce w Europie.
Pierwsze co otworzyłem to ilość uczniów przypadająca na jednego nauczyciela:
I co się okazuje? Polska jest najlepsza na świecie!
To znaczy była, w 2010 roku. Ale jak znam postępy rodaków w ściemnianiu, to w 2014 powinna być już najlepsza w galaktyce.
No i powiedzcie mi teraz uczciwie: ilu z was chodziło w szkole do klasy, w której było mniej niż 10 osób?
Ze statystyk wynika, że większość z nas.
A w rzeczywistości to ja wiem, że nikt.
Welcome to Poland, Mr Pearson!