Dług publiczny w Polsce jest duży. Ale jak duży – mało kto czuje. Kwot, które podaje się w miliardach złotych są tak wielkie i trudne do ogarnięcia, że nikt ich nie rozumie.
Czasem, żeby uzmysłowić wielkość lepiej, podaje się wielkość długu w przeliczeniu na mieszkańca.
Lepiej. Ale dalej nie idealnie, bo zbyt teoretycznie. Nie przekłada się to nijak na realia życia.
Wymyśliłem więc nowy wskaźnik długu – praktyczny. Nazwy jeszcze nie mam, ale tymczasowo nazwijmy go Realny Wskaźnik Odpracowania Długu.
Wskaźnik ten mówi nam ile przeciętny mieszkaniec Polski z wieku produkcyjnym musiałby pracować, żeby spłacić swój dług, żyjąc na minimalnym poziomie egzystencji.
Napisałem „swój dług” nie przez pomyłkę. Tak, to twój dług. Ja wiem, że ty go nie zaciągałeś. Ktoś inny to zrobił. Ale zrobił to w twoim imieniu jako twój reprezentant.
Skoro mówisz, że obywatelskim obowiązkiem jest chodzić na wybory i głosować, to tym samym zgadzasz się z tym, że politycy mają prawo ciebie reprezentować. W tym – zaciągać pożyczki na twoje konto.
Ja nie chodzę na wybory. Bo uważam, że to mój ludzki obowiązek nie dawać mandatu nikomu, pod czyimi decyzjami nie mógłbym się sam podpisać. Nie chcę nic od nich, niczego im nie chcę dawać i nie dawałem nikomu prawa do zaciągania długów w moim imieniu.
Narzucono mi to siłą.
Tobie nie – skoro poszedłeś na wybory, to potwierdziłeś, że zgadzasz się na takie reguły gry.
Więc cicho bądź teraz i spłacaj.
Ale najpierw posłuchaj ile.
Wskaźnik RWOD liczymy tak: bierzemy wielkość długu publicznego Polski. Jest to około 1000 miliardów, nie licząc długu ukrytego, który będzie do spłacenia w przyszłości.
Teraz, bierzemy liczbę aktywnych zawodowo: mniej więcej 20 milionów ludzi.
Już wiemy, że na każdego przypada 50 tysięcy złotych do oddania. Ale możemy to pokazać lepiej – nie przez ilość pieniędzy, ale przez czas.
Średnia płaca wynosi jakieś 2800 złotych.
Załóżmy teraz, że cały kraj postanowił jeść tylko ryż, mieszkać byle gdzie, nie kupować sobie niczego co nie jest niezbędne do życia, i wszystko co zarobi przeznaczać na spłacanie swojego długo.
Pytanie – ile by mu to zajęło?
Zarobiki na pozimie minimum egzystencji wylicza się inaczej dla różnych ludzi, ale przyjmijmy hojnie, że jest to 500 złotych na miesiąc. Jest to kwota, przy której możesz przeżyć. Dosłownie – przeżyć.
Z 2800 złotych, które jako idealnie przeciętny obywatel zarabiasz, 500 złotych co miesiąc przeznaczasz na swoje marne życie, a 2300 idzie na spłatę długu.
Jaki jest wynik?
Otóż gdyby wszyscy w Polsce, którzy mogą pracować, pracowali jak niewolnicy i wszystko co się da przeznaczali na spłatę długu, to spłaciliby wszystko i wrócili do normalnego życia już po…
22 miesiącach.
Tyle wynosi Realny Wskaźnik Odpracowania Długu, który właśnie wymyśliłem.
No to co, zaczynamy?…
RWOD ma jeszcze drugą stronę. Pamiętajmy, że dług musi być spłacony tak czy inaczej. Jeżeli się go umorzy – ktoś straci. Na przykład bank. Jeżeli bank straci, stracą jego klienci. Jeżeli rząd zainterweniuje i odda klientom co im się należy – wtedy stracą ci, z których podatków to będzie pokryte.
Jeżeli z kolei spłaci się dodrukowywaniem pieniędzy, to zabierze się nam wszystkim pieniądze za pomocą inflacji. Wszyscy stracimy z czasem wszystkie oszczędności.
Krótko mówiąc: nie ma ucieczki przed długiem. Trzeba go będzie odpracować, tak czy inaczej. Zadłużone jest nie państwo, tylko ty i ja. Czy chcesz czy nie.
Tak się kończy krzyczenie do pana premiera „daj!” Tak się kończy opiekuńcze państwo.
RWOD pokazuje nam coś przerażającego: to, ile mniej więcej powinien trwać kryzys po upadku systemu. Konsekwencją istniejącego długo jest to, że w najgorszym scenariuszu mogą przyjść czasy, że będziemy żyć na minimalnym poziomie egzystencji przez 22 miesiące, zanim gospodarka wróci do zdrowia.
W praktyce jest to o wiele bardziej skomplikowane, więc nie ma co traktować tych wyliczeń jak proroctwa. Niekoniecznie też cały dług musi zostać spłacony zanim gospodarka wróci do zdrowia. Ale jeżeli chcemy mieć szacunkowy obraz całości, RWOD pozwala się zorientować mniej więcej co nas czeka.
Pobierając rentę od państwa, krzycząc o wyższe zasiłki i pensje na państwowej posadzie, pamiętaj o tych 22 miesiącach piekła, jakie fundujesz swoim dzieciom.