Dziwię się właściwie, że do tej pory tak ważna rzecz była poza kontrolą państwa.
Ktoś w sieci wyśledził artykulik – nie wiem na ile prawdziwy i aktualny – na portalu Baby Online (są też Chłopy Online?), że oto Rada Języka Polskiego będzie dbać o prawidłowość naszych imion. Opracowała ona listę imion, których „nie zaleca„.
Jakim aroganckim prawem bezczelne rurkowce z Rady Języka Polskiego roszczą sobie prawo do zalecania albo niezalecania czegokolwiek? A w szczególności tego jak się kto ma nazywać?! Nie ma przecież bardziej prywatnej, osobistej rzeczy, jaką człowiek ma, niż jego imię. To najbardziej własna rzecz ze wszystkich własnych rzeczy!
Do jakiego stopnia staliśmy się już niewolnikami państwa, że nawet ta najbardziej prywatna rzecz okazuje się być przedmiotem zaleceń państwowych, odgórnych instytucji?
Ja tam postawiłem na swoim – zmusiłem państwo do formalnego zaakceptowania mojego imienia, które nota bene znajduje się też na liście imion „niezalecanych”. Całujcie mnie w dupę, nudziarze z Rady Języka Polskiego, co uzurpujecie sobie prawo własności do tego jak się komu do kogo wolno zwracać! Język polski nie jest wasz, jest nasz! Nas, którzy go używamy. Jak sobie nazwę syna „Skowronek” a córkę „Jajecznica”, to nikt nic na to nie poradzi, żadna Rada i żaden urzędnik. Dopóki jestem wolnym człowiekiem, dopóki chcę nim być.
Nie zapomnijcie siedząc w tej państwowej klatce, że ta kwestia się nigdy nie zmieni, póki ludzie sami nie zechcą żeby się zmieniło: człowiek ma takie imię, jakim się do niego zwracają, a nie takie na jakie mu zezwoli urzędnik.