Odetnij się od świata na tydzień albo dłużej.
A potem wróć do życia. Co odkryjesz?
Odkryjesz przygnębiającą prawdę: oto świat się nie zawalił.
Nie tylko cały wielki świat, ale nawet ten malutki kawałek świata wokół ciebie. Firma, w której pracowałeś, istnieje. Rzeczy które zostawiłeś niedokończone dalej są tam gdzie były. Ludzie, których zostawiłeś mówią po powrocie „a, to ty, cześć”. I dziwią się uprzejmie, że cię nie było.
Możesz odkryć, że zależy nam na sobie nawzajem mniej niż na szczoteczkach do zębów. Może stać się jasne, że twój wkład w świat jest zbędny i niczego nie zmienia.
Jest to uczucie przykre.
I dlatego tak wiele ludzi woli nie chorować, nie brać urlopów i nie jeździć na wakacje. A weekendy zalewać alkoholem. Stres, że świat bez twojego udziału może nie dać rady, jest zbyt duży.
A co dopiero gdyby się okazało, że świat bez twojego udziału działa LEPIEJ?
Przerażające.
Jak sobie z tym radzić, nie powiem. Moje rozwiązania są nietypowe i mało komu się mogą przydać. Poza tym wymagają odwagi, którą większość uważa za cechę niepotrzebną i szkodliwą.
Pozostaje więc robić to co dalej: krzątać się, doglądać, pilnować. Trzymać rękę na pulsie. I być przekonanym, że bez ręki na pulsie, serce stanie.
Tak, twoja ręka jest ważna. Bardzo, bardzo ważna.