Tyle rzeczy się dzieje na świecie! Osamę bin Ladena znaleźli. Kolejny raz. I zabili nawet. Kolejny raz.
A ja stoję w kolejce.
Cała medialna Polska wrze, huczy, burczy i kipi, albowiem najpopularniejszy człowiek w historii wszechświata, trzy razy bardziej zasłużony niż Bolesław Chrobry i piętnaście razy bardziej święty niż Jezus Chrystus, Karol Wojtyła Wielki doczekał się beatyfikacji. Wszyscy się cieszą, bo będą mieli kogoś nowego, żeby się do kogo modlić, bo od tych Matek Boskich to już im się ziewać chce.
A ja czekam na wydanie paszportu.
Takiej kolejki jaka 2 maja była w biurze paszportowym (czy jak to się tam teraz nazywa) to nie widziłem od czasów, jak Seksmisję grali w kinach jako nowość. Długość była nie do opisania, bo nie tyle o ilość chodzi (ponad 100 osób), co o jakość. Jakość, jak to często w Krakowie bywa, polegała na tym, że było ciasno i duszno jak w umysłach posłów PiSu.
Nie wiadomo dlaczego przypomniała mi się w trakcie stania informacja, że serwery e-PIT-owe (do składania przymusowych zeznań podatkowych) zatkały się kilka dni temu na dobre i już nie można ich składać przez internet. Nikt nie przewidział, że tyle osób będzie składać PIT-y w ostatnim tygodniu. No bo kto to mógł przewidzieć? Fakt, że co roku ludzie składają PIT-y w ostatniej chwili był niewystarczający, żeby uznać, że w tym roku zrobią tak samo.
Ktoś gdzieś w głębi kolejki powiedział nagle, że człowiek się cieszy z paszportu jak za PRL-u. Kiedyś niełatwo było dostać paszport. A teraz to niby łatwo? Ja myślę, że dziś człowiek cieszy się nawet bardziej niż wtedy. Bo teraz może faktycznie wynieść się z tego kraju. Raz a dobrze. Jedyna istotna różnica między Polską Gierka a Polską Tuska jest taka, że teraz granice są otwarte. Cała reszta – zadłużenie, kontrola, brak wolności, i zbliżająca się zapaść gospodarki, jest mniej więcej ta sama. A jak nie jest, to zaraz będzie.
Jeżeli chodzi o zmiany, to w Polsce zachodzi oczywiście wiele zmian. W nazewnictwie. Zamiast „Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk” mamy „Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji„, a zamiast „milicja” – „policja”. No ale co z tego? Cenzura przecież ta sama, a w aresztach siedzi niesłusznie tyle samo ludzi co za PRL-u.
I tak, kiedy jedni świętowali śmierć Bin Ladena, a drudzy śmierć Karola Wojtyły, ja dostałem w końcu paszport. Łiipii! I mam nadzieję, że to mój ostatni polski paszport. O ile można go jeszcze nazwać polskim: na górze, tam gdzie kiedyś miałem w paszporcie napisane „Rzeczposopolita Polska”, a jeszcze wcześniej „Polska Rzeczpospolita Ludowa”, teraz mam napisane „Unia Europejska – Rzeczpospolita Polska”. Z resztą co za różnica, który sukinsyn mi łaskawie zezwoli na to, do czego mam i tak prawo, z racji bycia człowiekiem. Żywot złodzieja nigdy długi nie jest. Patrząc na dynamikę zachodzących zmian, za 20 lat i tak będzie w paszporcie co innego.
Niech więc tam sobie piszą co chcą. Jak dla mnie to może być nawet „Imperium Nibylandii” albo „Królestwo przenajświętszego świętego Wojtyły„. Jedyne na czym mi zależy to to, żeby nie było kolejek po paszport.
Czy istnieje w Polsce jakikolwiek polityk, który potrafi sobie poradzić z tym arcy-trudnym problemem? Czy też jedyne na co możemy liczyć to kolejne pieprzenie w telewizji o tym, że Polska jest wielka, Polska jest najważniejsza, albo kij wie jaka? Jakby musiała tyle stać w kolejkach co ludzie w tym kraju, bo jedne jaka by była to „wk***wiona„.
Liczę na to, że ktoś założy kiedyś partię o nazwie: „Polska jest wk***wiona„. Czekam. Myślę, że się zapiszę.