„Miejsca pracy tworzy przecież popyt, a nie przedsiębiorca” – powiedział w wywiadzie Zandberg, lider partii „Razem”.
Wiele innych rzeczy też powiedział. Na przykład, że miliony Polaków zarabiają za mało. Nie powiedział gdzie jest wzorzec prawidłowego zarabiania, więc pewnie tak na oko za mało.
Poza tym mówił same piękne rzeczy. Aż się wzruszyłem, że ciągle są wśród nas komuniści. Ci dzielni ludzie nie zrażają się ani tym, że komunistyczny raj ZSRR skończył się gułagami i terrorem, PRL-u pustymi półkami w sklepach, a Wenezueli tym, że prezydent poprosił właśnie Wenezuelki, żeby nie używały suszarek do włosów, z powodu kryzysu energetycznego.
Który, zapewne, wywołali kapitaliści i ich złe korporacje.
Dziwne, bo akurat tam gdzie są źli kapitaliści, tam nie brakuje ani prądu a tam gdzie rządzą Zandbergowie, tam brakuje nawet papieru toaletowego.
Mimo wszystko, gdyby Zandbergowi udało się po raz pierwszy w historii ludzkości stworzyć system, gdzie nie ma konkurencji, a mimo to wszyscy pracują, gdzie nikt się nie liczy z kosztami, a mimo to przedsiębiorstwa przynoszą zyski, gdzie najefektywniejszą formą rynkową jest spółdzielnia bez szefa zarządzana demokratycznie przez sprzątaczki, to ja jestem gorącym zwolennikiem.
Póki co, prosiłbym pana Zanberga, żeby mi podał numer telefonu do tego popyta. Chciałbym, żeby mnie zatrudnił. Dotąd myślałem, że to pracodawca zbiera kapitał, wymyśla plan, organizuje ludzi i wymyśla procedury. Ale skoro robi to wszystko popyt, to po co mi przedsiębiorca? Olać go. Pójdę do popyta.
Ale ostrzegam, że jak mi popyt będzie płacił za mało albo będzie nie daj Boże wymagał, żebym się w pracy męczył, to po odszkodowanie zgłoszę się do pana Zanberga.