Pojawił się nowy raport OECD. Wynika z niego, że jedni Niemcy zarabiają 10 razy mniej niż inni Niemcy. Ktoś na Interii napisał o tym artykuł pod tytułem: „jaskrawe różnice w zarobkach w RFN”.
Skandal jest oczywisty: oto jakiś sukinsyn zarabia 10 razy więcej niż powinien. A ile powinien? Jak to ile? Tyle, co wszyscy. Tyle co ty.
Obywatelu, pamiętaj: zawiść wyznacznikiem normalności!
Pierwszy sekretarz OECD, José Ángel Gurria już rok temu twierdził, że „walka z nierównością płacową musi się znaleźć w centrum dyskusji”. Co, po pewnym namyśle, powinno ostatecznie przekonać każdego myślącego człowieka, że Gurria jest idiotą, a OECD bandą niedouczonych komunistów kompletnie pozbawionych wyobraźni.
Bo dążyć do równych płac w gospodarce to mniej więcej to samo co dążyć do równych potencjałów w biegunach baterii.
– Co? Potencjał na plusie jest większy niż na minusie aż o 10 volt! Skandal! Kto do tego dopuścił? Oświadczamy, że walka z różnicą potencjału powinna być w centrum dyskusji wszystkich producentów baterii!
Każdy kto ma blade pojęcie o gospodarce i trochę wyobraźni zdaje sobie sprawę, że nierówne płace są konsekwencją dynamiki rynku. Bo im lepsi stają się jedni pracownicy w tym co robią (a odzwierciedla się to w ich płacy), tym bardziej powiększa się różnica między nimi a tymi, którzy są mierni. Powinno to być dość oczywiste.
Ale nie jest. Urzędnicy europejscy uważają, że idealna bateria to wyładowana bateria, a idealna gospodarka to taka, w której nie ma żadnej dynamiki. Gdzie nie ma pracowników cenniejszych i mniej cennych, przynoszących większy pożytek ekonomiczny i mniejszy.
I zamiast cieszyć się, że najlepsi na rynku stają się coraz efektywniejsi wszyscy dostają cholery na myśl, że praca jednego człowieka jest warta 10 razy więcej niż praca drugiego. Mimo, że efektywna, dynamiczna gospodarka jest w interesie wszystkich, a na stagnacji wszyscy stracą.
72% czytelników oceniło artykuł pozytywnie. Są to ci sami ludzie, którzy 30 lat temu daliby wiele, żeby żyć w kraju o głębokich różnicach płac (np. RFN) niż w kraju, gdzie wszyscy zarabiają tyle samo (np. PRL).
I ci ludzie, którzy przekonali się na własnej skórze, że równość idzie w parze z biedą, brakiem możliwości i upokarzającą walką o rolkę papieru toaletowego, dzisiaj krzyczą „więcej równości”!
Jakie rozwiązania proponuje OECD? Więcej interwencji państwa. Najlepiej w postaci finansowego karania ludzi za to, że są lepsi, pracowitsi i efektywniejsi od innych i nagradzania tych, którzy najmniej się starają.
Moje rozwiązanie? Po czterdzieści kijów w dupę każdemu kto popiera tego typu idiotyzmy. Za głupotę i za brak wyobraźni.
Ktoś zarabia więcej niż ty? To dobrze, ciesz się razem z nim! Czy lepiej mieć sąsiada 10 razy bogatszego czy 10 razy biedniejszego? Czy lepiej mieszkać w kraju pełnym ludzi zdolnych, wybitnych, pracowitych i efektywnych, czy wśród samych przeciętniaków? Jeżeli nikt nie będzie mieć za dużo pieniędzy, to kto ci zapłaci za twoją pracę? Kto będzie tworzyć nowe firmy? Kto cię zatrudni? Biedni?
To, co prymitywna zawiść potrafi zrobić ludziom z mózgiem, nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.