Kiedy dziś rano przeczytałem o radości redaktora Lisa nad odrodzeniem się moralności w świecie Zachodu, mózg mój doświadczył zawieszenia systemu i zażądał resetu.
Wiele ludzi podziela ten pogląd: zła Rosja w końcu się obudziła i zagraża światu. Dlaczego? Bo jest zła! Quot erat demonstrandum.
Natomiast rolą „wolnego świata” (to określenie ma sens już tylko w cudzysłowie) jest stanąć na straży wszystkiego co dobre i szlachetne. I sprzeciwiać się. Bez względu na cenę stać na straży. I właśnie redaktor Lis widzi jak mu staje. Europa mu staje.
Mi też staje. Mózg mi staje.
Nie wiem czy to kwestia niewiedzy czy perspektywy (wiadomo, że nasze jest zawsze dobre a ich jest zawsze złe), ale zakładanie w ciemno, że Rosja to zawsze jest agresorem a Zachód to zawsze się broni nie za bardzo ma pokrycie w faktach.
Przypomnijmy, że NATO powstało jako sojusz obronny przed Paktem Warszawskim. I to pasuje do modelu „Rosja atakuje, my się bronimy”. Ale Paktu Warszawskiego od dawna już nie ma – więc dlaczego NATO jeszcze istnieje?
Więcej, nie tylko że istnieje, ale dokonuje ekspansji. Na wschód. I rozstawia wszędzie dookoła Rosji rakiety i bazy wojskowe. Jakże to defensywne!
Więcej, od momentu kiedy powód jego istnienia się rozleciał, NATO przeprowadziło 6 większych operacji wojskowych: Bośnia, Kosowo, Afganistan, Irak, Aden, Libia. Żadna z nich nie toczyła się na terytorium kraju członkowskiego. Żadna nie zagrażała krajowi członkowskiemu. Ba, większość w ogóle nie toczyła się w Europie!
To ma być obrona?
W tym samym czasie Rosja brała udział w 8 wojnach: Osetia, Tadżykistan, Gruzja, Czeczenia, Dagestan, Kaukaz. Wszystkie toczyły się albo w Rosji albo na terenach byłych republik ZSRR. Wszystkie dotyczyły ludności rosyjskojęzycznej. Większość z nich to nie tyle wojny, co tłumienie powstań albo zamieszek.
To ma być agresor? Biedna jakaś ta agresja jak na 25 lat…
No co w porównaniu z takim złem (redaktor Lis użył 8 razy tego słowa w stosunku do Rosjii) mamy powiedzieć o naczelnym obrońcy Dobra na świecie i najważniejszym członku NATO, Stanach Zjednoczonych?
Od 1989 roku USA brały udział w 20 wojnach. Libia, Panama, Irak, Iran, Jordan, była Jugosławia, Haiti (razem z Polską – wiedzieliście?), Afganistan, Sudan, Kosowo, Filipiny, Somalia, Liberia, Pakistan, Libia. Żadna z nich nie toczyła się na terytorium USA i nigdy terytorium USA nie było zagrożone. Siedem z tych krajów USA nadal okupuje.
Wojny w Afganistanie i Iraku kosztowały USA 4-6 trylionów dolarów. Tyle według rachunków, nieoficjalnie pewnie więcej. Jest to 2-3 razy więcej niż całe PKB Rosji.
Krótko mówiąc: to co Rosja wyprodukuje w ciągu 2-3 lat to Amerykanie wydają na same wojny. Z których żadna nie jest wojną obronną, bo trudno mówić o obronie kiedy wysyła się armię 5000 kilometrów od własnej granicy.
No jakim trzeba być ciężkim kretynem, żeby się w takiej sytuacji cieszyć że pokojowy Zachód pod przywództwem USA reaguje groźbami na szatańską Rosję? Siła moralna jest po naszej stronie? A kto tu wszczyna wojny?
Pewnie, że próba przejęcia Krymu to agresywna polityka. Chwalić to tu nie ma czego. Ale jest uzasadniona przynajmniej o tyle, że mowa o regionie gdzie mieszka 60% Rosjan, a Ukraińców jest mniej niż 25%. Co, demokracja już nam się znudziła? Nie na tym miała polegać, że to państwo należy do ludzi a nie ludzie do państwa?
Ja tu czegoś nie rozumiem: dlaczego jak USA i NATO bombardują ludność krajów, gdzie nikt nie mówi po angielsku, to chwali się za to, że czynią dobro; a jak Rosja próbuje przejąć obszar, gdzie mieszkańcy chcą z własnej woli to się Putina wyzywa od szatanów i agresorów? Dlatego nikt nie boi się panicznie kraju, który ma na koncie ostatniej wojny 100-500 tysięcy ofiar (różne źródła różnie szacują), największą armię świata i toczy aktualnie 7 wojen? Za to kwitnie panika kiedy Rosja przesuwa wojska po Krymie mimo że nie zginął jeszcze nikt?
Jak do tej pory to Ukraińcy zabijali Ukraińców, nie Rosjanie. Do tego przejęli władzę siłą, a nie metodami demokratycznymi i obalili prezydenta łamiąc przy tym własną konstytucję. Ale tego nikt nie zauważa i nikt nie krzyczy „Ukraina to Hitler”! Mimo, że i była śmierć i było łamanie prawa i było lekceważenie demokracji. Zwłaszcza to ostatnie – w takich wypadkach słowo „demokracja” z gęby politykom nie schodzi. A teraz nic, cisza. I tylko krzyk, że Rosja to zło i kto moralny ten potępia. Co mam potępić? Brak trupów? Czy to że na Krymie 60% mieszkańców będzie mogło mówić, że żyje we własnym kraju, zamiast nie 25%? Czy to aż takie straszne w porównaniu z resztą, żeby „Hitler” i żeby „zło”?
Podsumowując: prezydent USA w Iraku zabił tysiące cywiliów i dostał za to pokojową Nagrodę Nobla. Prezydent Rosjii nie zabił nikogo na Krymie a redaktor Lis mówi, że szerzy zło.
Czy możecie mi wytłumaczyć gdzie się podziały wasze mózgi?